· Łącznie użytkowników: 62
· Najnowszy użytkownik: muerte2
Do rywalizacji w Stanach Zjednoczonych stanęło czternastu kierowców. Można powiedzieć - mało, ale niestety - wakacje w pełni i niektórzy kierowcy wciąż korzystają z możliwości wypoczynku. Dlatego też nie oglądaliśmy zespołu Minardi. Z Ostachimem nie ma natomiast od dłuższego czasu kontaktu, co jest niepokojące. Nieoficjalnie wiemy, że w tej chwili także się urlopuje, jednak dobrze by było, gdyby informował o swojej sytuacji. Do rywalizacji nie stanął też Scorpion, któremu coś wypadło, ponoć w ostatniej chwili. Jak zatem widać, nie było wyłącznie kierowców z drugiej części stawki, natomiast cała czołówka na torze się pojawiła i trudno im się dziwić - rywalizacja jest niesamowicie zacięta, a zaczynamy wkraczać w taką fazę sezonu, że każde punkty są na wagę złota. Pierwszy od długiego czasu wyścig w kraju miał jechać już Tarask i zapowiadało się, że będzie znów groźny. Do kwalifikacji przystąpił z kolei Adve, choć on i tak miał karę startu z ostatniej pozycji. Taka frekwencja sprawiła, że tylko siedmiu kierowców mogło wywalczyć awans do drugiej części czasówki i ta walka zapowiadała się ekscytująco. Jednak pierwsze czasy były dość mizerne - większość kierowców miała spory problem ze złamaniem bariery 1:13. Jako pierwszy przyzwoity wynik osiągnął After i to on przez pewien czas znajdował się na szczycie tabeli. Potem jednak na prowadzenie wskoczył Markovsky, który potwierdził, że znajduje się w wysokiej formie - czas poniżej 1:12 to świetny wynik. Bardzo dobrze pojechał też MikruseK, który wiele obiecywał sobie po tym wyścigu i widać było, że jest dobrze przygotowany. Patrique2001 i Pandodo postanowili wysondować swoje szanse awansu do Q2 na twardych oponach, jednak okazało się, że to nie jest takie proste i ich czasy były dalekie od ideału. Dlatego też w drugiej części wyjechali już na oponach z czerwonym paskiem. Kierowca Toro Rosso pojechał poniżej 1:12 i spokojnie wskoczył do Q2, za to Pandodo miał problemy ze złożeniem kółka. Wprawdzie wskoczył na siódmą pozycję, ale nie mógł być zadowolony ze swojego czasu. Zaatakował Rekady, który objął prowadzenie, dobry wynik zanotował także Szymusso i on również zapewnił sobie awans. Pozostało tylko do obsadzenia ostatnie miejsce w drugiej części, bo czas Pandodo nie pozwalał mu być spokojnym. Kierowca Lotusa nie mógł skleić idealnego okrążenia, ale ostatecznie poprawił wynik i mógł odetchnąć z ulgą. Nieco rozczarował MARCINU, bo pojechał wolniej, niż w treningu i tym samym był pierwszym, który odpadł. Podobnie Kubusa96, który pojechał bardzo słabo, nie potrafił poprawić wyniku i musiał zadowolić się dopiero dziewiątym rezultatem. O pozycję numer dziesięć walkę stoczyli Karlique i Wujek, którzy jechali bardzo podobnie. Ostatecznie nieznacznie szybszy był kierowca Red Bulla, a za nimi uplasował się Adve. Czasu nie wykręcił Tarask i tym samym kolejne kwalifikacje skończyły się dla niego rozczarowaniem. Okazało się, że sprzęt, pożyczony od naszego starego znajomego Mikrokozaczka, nie do końca spełnia oczekiwania i potem Tarask rozbił bolid, przez co nie mógł później wyjechać. Natomiast Kiroshima nie wykręcił czasu, ponieważ zniknął z serwera. Jak się okazało, padł mu internet i tym samym liczba kierowców skurczyła się do ledwie trzynastu.
Pozycja
Kierowca
Zespół
Czas
Strata
1.
Rekady
Sauber
1:11.852
-
2.
Markovsky
BMW Sauber
1:11.896
0:00.044
3.
Patrique2001
Toro Rosso
1:11.911
0:00.059
4.
MikruseK
Renault
1:11.923
0:00.071
5.
Szymusso
Brawn GP
1:12.040
0:00.188
6.
After
Toro Rosso
1:12.144
0:00.292
7.
Pandodo
Lotus
1:12.146
0:00.294
8.
MARCINU
Renault
1:12.418
0:00.566
9.
Kubusa96
Brawn GP
1:12.643
0:00.791
10.
Karlique
Red Bull
1:13.578
0:01.726
11.
Wujek
BMW Sauber
1:13.712
0:01.860
12.
Adve
Force India
1:14.138
0:02.286
13.
Tarask
Red Bull
Bez czasu
-
14.
Kiroshima
Lotus
Bez czasu
-
Mimo wysokiej formy Rekady'ego i Markovsky'ego, wydawało się, że faworytem do wygrania czasówki jest Patrique. Mówiło się bowiem w kuluarach o fenomenalnym tempie kierowcy Toro Rosso, jednak wciąż podczas oficjalnej sesji ligowej tego nie pokazał. Czekaliśmy na tą petardę w Q2. Jednak pierwsze minuty na to nie wskazywały, gdyż znów trzeci zawodnik poprzedniego sezonu nie skleił okrążenia. Niespodziewanie na prowadzenie wyszedł Pandodo, jadąc lepiej, niż kilka minut wcześniej, aczkolwiek wciąż nie tak szybko, jak w treningu. Dość wolne okrążenia pojechali Markovsky i Szymusso. Ten ostatni miał małe kłopoty i wyjechał na tor dopiero dwie minuty po rozpoczęciu sesji. Później znów przypomniał o sobie Rekady. Wprawdzie kierowca Saubera miał kłopot w trzecim sektorze, ale nie przeszkodziło mu to w objęciu prowadzenia. Czekaliśmy na odpowiedź pozostałych, ale nikt nie potrafił zejść poniżej 1:12. Czasy Pandodo przebili MikruseK i After. Kierowca Renault później był jeszcze na bardzo szybkim okrążeniu, ale w decydującym momencie je popsuł. Czekaliśmy tylko jeszcze na to, co zrobi Patrique. Ci, którzy spodziewali się znakomitego wyniku, srogo się rozczarowali. Kierowca Toro Rosso pojechał imponująco w drugim i trzecim sektorze, ale w pierwszym był zdecydowanie za wolny i ostatecznie musiał zadowolić się drugą lokatą, przegrywając Pole Position o 0,1 sekundy. Szymusso nie pojechał tak szybko jak wcześniej, ale zdołał chociaż pokonać Markovsky'ego. Dopiero siódme miejsce lidera klasyfikacji generalnej było ogromną niespodzianką, bo przecież choćby w Q1 wykręcił naprawdę świetny rezultat, a tymczasem w drugiej części nie skleił kółka i miał startować dopiero z siódmej pozycji.
Pozycja
Kierowca
Zespół
Czas
Strata
1.
Rekady
Sauber
1:11.844
-
2.
Patrique2001
Toro Rosso
1:11.950
0:00.106
3.
MikruseK
Renault
1:12.017
0:00.173
4.
After
Toro Rosso
1:12.041
0:00.197
5.
Pandodo
Lotus
1:12.098
0:00.254
6.
Szymusso
Brawn GP
1:12.229
0:00.385
7.
Markovsky
BMW Sauber
1:12.270
0:00.426
Kiroshimie nie udało się powrócić do rywalizacji, co oznaczało tylko trzynastkę na starcie. Ostatnio tak niska frekwencja była w ósmym sezonie podczas GP Włoch. Teraz jednak zawodnicy, którzy byli na torze, ewidentnie czuli głód rywalizacji i w końcu można było powalczyć o ligowe punkty. Wyścig zapowiadał się na trudny - kwalifikacje pokazały, że trudno pojechać czyste okrążenie, więc zanosiło się na różne cuda, tym bardziej, że w tym sezonie to właściwie był stały punkt programu. W wyniku kary Adve przesunięto za Taraska i kierowcy ruszyli do okrążenia rozgrzewkowego. Pierwsza dziewiątka i właśnie jedyny przedstawiciel Force Indii, wyruszyli do boju na oponach miękkich, natomiast kierowcy Red Bulla i Wujek - na twardych. Na rozgrzewce nie wydarzyło się nic istotnego, zawodnicy dogrzali opony, po czym ustawili się na polach startowych, jednakże już wtedy było widać, że z Rekadym jest coś nie tak. Kierowca Saubera znacząco przestrzelił hamowanie do pól startowych i musiał się cofać. Jak się jednak okazało, to dopiero początek atrakcji. Kierowca Saubera, chyba z powodu przerwy, zapomniał który przycisk za co odpowiada. Wcisnął... ogranicznik prędkości zamiast kontroli startu. Skończyło się katastrofalnym startem, co niestety wywołało chaos. A że różnice na polach były niewielkie, to niektórzy kierowcy musieli uciekać w ostatniej chwili. Nie udało się Markovsky'emu. Pięciokrotny mistrz ligi nie zauważył po prostu wolno jadącego Saubera i wpakował się w niego, urywając spojler i uszkadzając poważnie oponę. Na starcie znakomicie wyszli kierowcy Toro Rosso, którzy wbili się na dwa pierwsze miejsca. Podpalił się MikruseK, który jechał za blisko Aftera i w trzecim zakręcie zahaczył o jego koło, po czym się obrócił i wpadł w bandę, urywając spojler. Na deser jeszcze, w bolid Renault wpakował się Tarask, który nie wiedzieć czemu nie zmieścił się w tym zakręcie. Tym sposobem trzech świetnych kierowców, którzy byli stawiani do walki o podium, już na samym początku z tej walki odpadli. W całym zamieszaniu Patrique uciekł innym kierowcom i miał od razu dwie sekundy przewagi. Do Aftera dojechali od razu Pandodo, MARCINU i Szymusso. Najwięcej sprytu zachował ten ostatni, który po chwili był już na drugim miejscu. Za nimi był Kubusa, który jechał przed Rekadym, ale chwilę później popełnił błąd i stracił pozycję. Dalej byli Adve, który wykorzystał miękkie opony, Karlique i Wujek, jednak tam walka dopiero się rozpoczynała.
Atrakcje w tym wyścigu dopiero się rozpoczynały. Wydawało się, że Patrique, mający bardzo dobre tempo i świetną sytuację, będzie konsekwentnie robił swoje. A jednak nie. Już na czwartym okrążeniu za szeroko wjechał w zakręt i obrócił się, spadając o kilka lokat. To oznaczało, że na prowadzenie wbił się Szymusso, jednak kierowca Brawna miał na głowie Pandodo. Obaj zyskali niewielki zapas nad jadącym na trzecim miejscu MARCINU. Pierwszy mistrz ligi nie miał jednak wybitnego tempa, dlatego też Pandodo wyczuł swoją szansę i przeprowadził skuteczny atak. Szymusso spróbował skontrować przeciwnika, ale niestety zrobił to zbyt optymistycznie. Zahaczył kołem o bolid Lotusa, po czym się obrócił. W ten sposób kierowca Brawna spadł na piąte miejsce, ale za chwilę był już czwarty, a to za sprawą Aftera, który się obrócił w szybkim lewym nawrocie w dół, który rozpoczyna drugi sektor. Kierowca Toro Rosso spadł za Kubusę i jak się okazało, było to kluczowe dla dalszych losów wyścigu tej dwójki. Z tyłu stawki bliziutko siebie jechali MikruseK i Markovsky, którzy mieli stosunkowo podobne tempo, za to Tarask zaczął tracić i dodatkowo popełniać błędy. To ewidentnie znów nie był dzień mistrza ligi. Tymczasem sytuacja zaczęła się znakomicie układać dla Pandodo. Kierowca Lotusa jechał nieco szybciej od MARCINU i odstawił go na bezpieczny dystans, jednak z tyłu nadchodziło inne zagrożenie, zwące się Patrique. Zwycięzca trzech wyścigów w tym sezonie otrząsnął się po błędzie i zaczął niwelować straty. O dziewiąte miejsce walczyli ze sobą Karlique i Wujek. Nie brakowało tam wprawdzie drobnych incydentów, ale nie miały one większego znaczenia, a sama walka była bardzo fajna. Mieliśmy także ponownie pojedynek starego wygi Kubusy z młodym wilkiem Afterem. Ten pierwszy świetnie się bronił i After miał spore kłopoty, by wymyślić coś ciekawego. Przed nimi z kolei Rekady zbliżał się do Szymussa.
Po chwili mieliśmy pierwsze planowane postoje. Jako pierwszy zjechał Adve, następnie uczynili to kierowcy Toro Rosso i Kubusa, a pozostali wstrzymali się do jedenastego okrążenia. Wtedy to z wyścigiem pożegnał się MikruseK. Doszło do tego w kuriozalnych okolicznościach, bo kierowca z Gorzowa Wielkopolskiego nie mógł się zdecydować, jakie chce opony założyć na kolejny stint. I co się okazało? Że w końcu opon nie zmieniono mu wcale. A że z tych, które miał, już nic nie zostało, Mikrus się wycofał, zapisując na swoim koncie nieudany wyścig. Tymczasem Rekady znów zaczął szaleć na torze w sposób niezbyt właściwy. Zaczęło się od obrócenia Szymussa w nawrocie na początku drugiego sektora. Najpierw kierowca Saubera zatrzymał się, ale potem się rozmyślił i ostatecznie na kierowcę Brawna nie poczekał. Można powiedzieć, że spotkała go za to kara, bo okrążenie później obrócił się i stracił kilka pozycji. Przy okazji doprowadził do szewskiej pasji Karlique'a, bowiem wyjechał mu dwukrotnie niemal pod nos, na szczęście kierowca Red Bulla był czujny i nie doszło do żadnej niebezpiecznej sytuacji. Chwilę później okazało się, że kierowca z Dolnego Śląska jest jedynym reprezentantem swojego teamu. Tarask po kolejnych błędach został zdublowany i stwierdził, że dalsza jazda nie ma sensu. A na czele cały czas był Pandodo, który uciekał od MARCINU, ale świetne tempo prezentował Patrique. Kierowca Toro Rosso wyprzedził rywala z Renault i był już tylko sekundę za liderującym zawodnikiem Lotusa. I co? I właśnie wtedy Patrique popełnił kolejny błąd, który kosztował go ogromną stratę czasową. Ledwo utrzymał trzecie miejsce przed Szymussem. To oznaczało, że sensacyjne zwycięstwo Pandodo stawało się coraz bardziej realne, bowiem kierowca z Podkarpacia sprawiał wrażenie, że czuje się na tym torze jak ryba w wodzie. Nie można tego było natomiast powiedzieć o Rekadym, który cały czas był bardzo ,,elektryczny". No i to się skończyło dla niego tragedią. Wprawdzie wyprzedził Aftera i Kubusę, ale potem pojechał za blisko muru oddzielającego tor od zjazdu do pit-lane. Rekady wpakował się pełną prędkością w ten mur i urwał koło. Rozpaczliwie jeszcze zjechał do boksu, ale tych uszkodzeń nie dało się oczywiście naprawić. Notabene, Kubusa i After cały czas ze sobą walczyli. Obaj popełniali błędy, czasem też dochodziło do manewrów wyprzedzania i pięknych pojedynków w drugim sektorze, ale ogólnie raczej to Kubusa był z przodu w tym pojedynku. Za nimi natomiast Wujkowi udało się zyskać dystans nad Karlique i zmierzał po dobry wynik. Ciężko wiodło się natomiast Adve, który ewidentnie męczył się na tym torze.
Po 23 okrążeniach dopełnił się dramat Patrique'a w tym wyścigu - okazało się, że nadal ma on problemy z internetem i właśnie wtedy go rozłączyło, co zniweczyło jego wynik. A że nie przejechał wymaganych dwóch trzecich dystansu wyścigu, to po raz pierwszy od prawie trzech lat trzeba było przyznać komuś połowę punktu. Na torze została dziewiątka. Wszystkie perypetie sprawiły, że Markovsky był już szósty. Było to możliwe dzięki świetnemu tempu na twardym ogumieniu. Wcześniej uporał się bez kłopotów z Adve, Karlique i Wujkiem. Ten ostatni zdołał zyskać minimalny zapas i jechał na siódmej pozycji. Wkrótce potem rozpoczęły się ostatnie postoje. Kierowcy zjeżdżali raczej na 27. okrążeniu, tylko Pandodo postanowił zjechać później. To okazało się opłakane w skutkach dla kierowcy Lotusa, który miał chyba za dużo czasu na przemyślenia i zaczął bawić się biegami. Efektem przekroczona prędkość w pit-lane, kara stop&go i zaprzepaszczona szansa na wygraną. Z prezentu skorzystał MARCINU wchodząc na prowadzenie z ogromną przewagą nad drugim Szymussem. Dodo natomiast jeszcze po odbyciu kary omal nie spowodował wypadku, bowiem wyjechał Kubusie prawie pod koła. Jakoś kierowca Brawna minął rywala, a że After też miał włączone myślenie, to nic ostatecznie się nie stało, choć Kubusa był przez chwilę trzeci, to cała sytuacja wyprowadziła go z równowagi, przez co popełnił błąd i spadł za Aftera. Potem odgryzł się, ale After przeprowadził jeszcze jeden skuteczny atak i znów był czwarty. Kubusa nie poddał się, zdołał zaatakować i tym samym znów znaleźć się przed fioletowym bolidem. Dodo odjechał i tym samym zapewnił sobie podium. MARCINU swojej szansy nie zmarnował. Spokojnie dowiózł prowadzenie do mety i zanotował pierwszą wygraną w lidze. Pozostała tylko kwestia miejsc w drugiej części dziesiątki. Wujek zrobił swoje i mógł cieszyć się z wyrównania swojego najlepszego wyniku w lidze, za to za jego plecami Karlique, gdy już wiedział, że punktów w końcu nic mu nie odbierze, postawił wszystko na jedną kartę i dobrał się do skóry Adve. Udało się. Nie było tym razem niepotrzebnych sytuacji, a Karol wykorzystał gapiostwo Daniela w przedostatnim zakręcie i wyrwał mu dwa punkty.
Pachniało wygraną MARCINU właściwie od początku tego sezonu, kiedy stało się jasne, że jest w stanie być w ścisłej czołówce. Tym bardziej, że popełnia raczej niewiele błędów i właśnie ta umiejętność bardzo mu się przydała w tym trudnym wyścigu, gdzie akurat chyba nie postawiono by na jego triumf, ale trzeba powiedzieć, że się należało. Ciekawe, jak czuć musi się MikruseK. Inni kierowcy kandydują do wygrania wyścigu, jemu wciąż do tego daleko, a przecież na tym torze czuł się rewelacyjnie. To zwiastuje, że jednak pod koniec sezonu znów może być bardzo szybki, ale jeśli znów będzie dawał się ponieść pysze, to sukcesu nie będzie, bo właśnie nadmierna pewność siebie znów okazała się błędem, a do tego doszedł pech. Szymusso na tym torze nie był aż tak szybki, ale jednak znów pokazał swoje największe atuty. Wprawdzie raz się zagapił i to mogło być kluczowe dla losów wyścigu, aczkolwiek poza tym jechał równo i zgarnął kolejne podium. Jego dobra passa nadal trwa. Kubusa z kolei na tym torze wyglądał jeszcze gorzej, szczególnie w pierwszym etapie wyścigu, gdzie popełniał bardzo dużo błędów. Jednak okazało się ponownie, że gdy są trudności, to właśnie wtedy ten kierowca potrafi się skoncentrować i dlatego to on łapie punkty, a nie inni. Tak trzeba wykorzystywać sytuację. Do tego znów chyba mógł wpędzić w kompleksy Aftera, który już nie pierwszy raz nie mógł znaleźć sposobu na pokonanie starszego o sześć lat kierowcy, aczkolwiek dla zawodnika z Odolanowa ten wynik też jest dobry. Wprawdzie po starcie można było liczyć na więcej, a sam Adam popełnił dość dużo błędów jak na siebie, aczkolwiek jednak wynik jest dobry, zwłaszcza, że było widać, że tor mu nie leży. Patrique po raz kolejny z marnym dorobkiem punktowym i to jest ogromny problem, bo o ile widać, że tempo jest, tak wpadają proste błędy, a do tego dochodzą problemy techniczne, które coraz mocniej dadzą się we znaki. Jeśli się ich nie rozwiąże, to może być naprawdę marnie. Pandodo po raz kolejny na podium, ale znów z niedosytem, bo ewidentnie mógł wygrać, a tutaj to naprawdę miał wszystko w swoich rękach, a jednak spartolił sprawę. Bardzo trudno to logicznie wytłumaczyć, bo przecież kierowca Lotusa na torze był do bólu skuteczny, a wyłożył się na prostej - wydawałoby się - czynności. Może sobie pluć w brodę, ale to też powinna być cenna nauczka na przyszłość. Markovsky w tym wyścigu jest przykładem, dlaczego nie należy się poddawać, nawet po tak fatalnym starcie, gdzie zupełnie nie ze swojej winy zaprzepaścił sobie szanse na dobry wynik. No może winą możemy uznać nieudane kwalifikacje, niemniej potem Markovsky pokazał bardzo dobre tempo i może być zadowolony z wywalczenia ośmiu bardzo cennych punktów. Widać, że jego forma wskoczyła znów na wyższy poziom i może to być kluczem do końcowego sukcesu. Wujkowi w końcu udało się w pełni wykorzystać swoją szansę i widać, że praca wykonana przez niego w tym sezonie powoli procentuje. Tutaj udało się nawet wyrównać swój najlepszy wynik i kto wie, może to będzie jeszcze większa motywacja dla tego kierowcy. Karlique od dłuższego czasu zaczął prezentować się lepiej, było widać, że treningi przynoszą efekty i jego jazda wygląda coraz lepiej. Wprawdzie wciąż zdarzały mu się przygody, były jedenaste miejsca, ale już w USA nic mu nie przeszkodziło i może się zasłużenie cieszyć z fajnej zdobyczy. Za to Tarask nadal pogrążony w kłopotach technicznych, problemach z kontrolerem i do tego mający bardzo luźne podejście do ścigania, co w efekcie kończy się kolejną mizerią. Wygląda to fatalnie i jeśli spojrzymy na to, że mamy do czynienia z mistrzem ligi, to możemy mówić o naprawdę ogromnym rozczarowaniu. Zobaczymy co będzie, gdy już kierowca Red Bulla wróci do normalnego sprzętu, wtedy na 100% będziemy mogli ocenić możliwości Taraska. Adve zdawał się wcześniej powolutku wracać do jakiejś swojej lepszej dyspozycji, tymczasem USA znów obnażyło jego braki. Ewidentnie nie potrafi nawiązać do swoich najlepszych czasów, reszta stawki mu odjechała, a tutaj nawet nie potrafił pokonać Wujka i Karlique'a, co kiedyś czynił bezproblemowo. Trudno powiedzieć, co jest przyczyną takiego stanu rzeczy, niemniej trudno oprzeć się wrażeniu, że Adve jest na torze wyjątkowo zblazowany i stąd jak wpadają punkty, to małe. Rekady natomiast po raz kolejny się nie popisał, co naprawdę jest szokujące, biorąc pod uwagę jego możliwości i tempo. Kłania się casus Szymussa z poprzedniego sezonu, tylko w wersji zaawansowanej - tutaj mamy do czynienia z jeszcze większą agresją i chęcią szybkiego odzyskiwania pozycji, co zazwyczaj kończy się katastrofą. A sposób, w jaki odpadł dopełnia tego nędznego obrazu. Pora się obudzić - zwłaszcza w zachowaniu na torze, bo są cały czas w tej materii zastrzeżenia, a przecież to kierowca, który naprawdę potrafi pięknie walczyć.
Wreszcie liga wróciła do swojego w miarę normalnego trybu i możemy przystępować do decydującej części sezonu. W tym wyścigu mieliśmy tak naprawdę wszystko, co uświadczyliśmy wcześniej. Taka właśnie jest ta kampania - fajne pojedynki, dużo walki, ale także kontrowersje. Miejmy jednak nadzieję, że te ostatnie będą minimalizowane. Szkoda byłoby, gdyby wpływ na końcową tabelę miały jakieś nieprzyjemne sytuacje. Z tego wyścigu należy wyciągnąć lekcję, że należy naprawdę bardzo uważać i być skoncentrowanym. Mamy dobitne przykłady, że próby atakowania na początku, bądź później zbyt agresywna jazda mogą się skończyć naprawdę źle. Nie tylko dla nas samych, ale także przeciwników na torze, którzy przecież są jednocześnie kolegami. Wielu z nas ma między sobą bardzo dobre relacje, dlatego należy to także podtrzymywać na torze, gdzie powinien dominować kult fair play. O to też apeluję na końcówkę sezonu, ale także o to, byśmy dalej tak fajnie walczyli i pokazali nasze najlepsze strony. Stać nas na to, by naprawdę stworzyć coś wyjątkowego i do tego dążmy. Do końca dziesiątego sezonu pozostało siedem wyścigów. Na czele cały czas jest Markovsky, natomiast bracia z Brawna mają teraz identyczną liczbę punktów, a do lidera tracą osiemnaście. Patrique czwarty traci do Markovsky'ego 33,5 punktu. MARCINU dzięki wygranej przebił się aż na piątą lokatę, ale jego przewaga nad Pandodo to 2 punkty, a nad Afterem - 9. Nie zapominajmy także o Rekadym, choć on musi coś zmienić. W głębi klasyfikacji natomiast doszło tylko do jednego przetasowania - Karlique wyprzedził Ostachima. Wujek zbliżył się z kolei na punkt do Adve. Wśród zespołów niespodziewanie Brawn powiększa przewagę nad Toro Rosso - w tej chwili jest to 45,5 punktu. Na trzecie miejsce wskoczyło ponownie Renault, ale BMW traci tylko trzy punkty, więc sprawa pozostaje otwarta. Lotus ustawicznie odskakuje od Saubera, Red Bull w końcu dopisał sobie jakieś punkty, ale pozostaje na siódmym miejscu, Force India natomiast tylko dwa punkty odrobiła do Minardi, co sprawia, że coraz mniejsze są szanse tego zespołu na opuszczenie ostatniej lokaty. Niemniej możliwe jest wszystko - nasze wyścigi cały czas zaskakują, możliwe jest absolutnie wszystko i na pewno w kolejnych wyścigach zobaczymy ogromną chęć rywalizacji u kierowców, bowiem każde punkty zaczynają być na wagę złota. Teraz zawodnicy nie będą mieli czasu na odpoczynek, a to dlatego, że już w piątek pojedziemy GP Belgii. Po czterech sezonach znów zawitamy na tor Zolder, gdzie na zawodników znów będą czekać pułapki w postaci wysokich antyścinaczy. Jak sobie z tym poradzą, pokaże najbliższa przyszłość. Zapraszam serdecznie wszystkich do udziału, mam nadzieję, że tym razem będzie nas więcej, a uczestnikom GP USA dziękuję za obecność i walkę. Na teraz to tyle. Pozdrawiam, Kubusa96.
Na forum rozpisany został plebiscyt the best of ExtremeF1. Zapraszam serdecznie do głosowania
Kubusa96
15-06-2022 00:17
UWAGA! Konieczne było dodanie nowych torów na ExLM. Są w downloadzie. Terminarz eventu jest na forum
Kubusa96
11-06-2022 23:18
W downloadzie jest dostępny mod na eventy benefisu ligowego rozgrywane na platormie rFactor. Natomiast na forum jest lista zgłoszeniowa na Extrimową Ligę Mistrzów
Kubusa96
08-06-2022 18:04
W downloadzie jest dostępny mod na 1. event naszego ligowego benefisu, rozgrywanego na F1 Challenge
Kubusa96
08-06-2022 18:04
Zapraszam do głosowania w ligowym plebiscycie po sezonie XII, szczegóły w temacie na forum