· Łącznie użytkowników: 62
· Najnowszy użytkownik: muerte2
Sensacyjne początki
Wszyscy z wielkimi nadziejami oczekiwali na pierwszy wyścig nowego sezonu, a to dlatego, że podjęto szaloną decyzję (w końcu tylko takie się tutaj podejmuje) o inauguracji w Monako. Każdy zatem wiedział, że to może być jego szansa na dobry wynik, bo szanse na błędy innych były wyższe, niż gdziekolwiek indziej. Pierwszy wyścig to zawsze także w końcu odpowiedź na pytanie, jaką formę prezentują kierowcy, bowiem testy powiedziały tylko tyle, że Tarask jest nadal faworytem do mistrzostwa. Bardzo mocną formę pokazywał też Norbi, stabilne były McLareny, a nieźle wyglądał także Szprycek. Formę krył Patrique2001, skupiając się na dłuższych przejazdach, za to testy praktycznie olał zespół Ferrari, szczególnie Kamilo. Dlatego też dopiero Monako miało nam dać jakąś odpowiedź na temat formy kierowców. Na ciasnych uliczkach znów potwierdziło się, że rywalizacja z Taraskiem nie jest wielce prawdopodobna, a o drugie miejsce bili się Patrique i Szymusso, za którymi czaił się Kubusa96. Tak dobrze jak w testach nie szło Norbiemu, który potem jeszcze w wyścigu odpadł z powodów technicznych. Słabo pojechał Kubusa - błędy, potem wjazd w stojący w poprzek bolid Pandodo sprawiły, że stracił szansę na podium. Patrique długo jechał drugi, ale potem został wyprzedzony przez Szymussa i gdy wydawało się, że nic się nie zmieni, na przedostatnim okrążeniu Szprycek rozbił bolid właściwie przed kierowcą McLarena który nie zdążył zareagować. Szymusso zjechał do boksu, ale tam... zdublował go Tarask, który wtedy kończył wyścig. W ten sposób spadł na szóste miejsce, a sensacyjne podium zdobył jadący spokojnie swój wyścig Kamilr2000, za którym dojechał inny bezbłędny - debiutujący Yodson. Punkt zdobył z kolei Ostachim, który był ostatnim, który dojechał do mety. Zaczęło się zatem niespodziewanie, poza zwycięzcą, ale okazało się już we Francji, że i to się zmieni. Deszczowy start i brak koncentracji Taraska sprawił, że popełniał błędy. Za to skupienie zachował Patrique, który do tego jechał w uwielbianym przez siebie Le Mans. Wpadł w trans, prowadził z ogromną przewagą i potem to zwycięstwo dowiózł, sprawiając jedną z większych sensacji ExtremeF1. Długo drugi jechał Norbi, ale kiedy w drugiej części wyścigu tor wysechł, Tarask wziął się w garść i jeszcze zdążył wyprzedzić przed metą swojego zespołowego kolegę. Tym wyścigiem okazało się, że jednak mistrz ligi czasem potrafi się rozkojarzyć, a że mówił, że zmieni podejście w tym sezonie, niektórzy zaczęli liczyć, że tak będzie częściej. Ale w Kanadzie się zawiedli - Tarask się spiął, zrobił co chciał i pewnie wygrał. Niespodziewanie z formą wystrzelił After, który przyjechał do Montrealu z zerowym dorobkiem punktował, a walczył z Patrique o - tak się wydawało - drugie miejsce. Tę dwójkę pogodził jednak Kubusa, który miał odwrotną strategię, ruszył w pościg i dopadł rywali w samej końcówce, wyprzedzając ich. Patrique musiał zadowolić się trzecią pozycją, ale i tak zaskakiwał swoją świetną dyspozycją. Mieliśmy także niesamowitą batalię w środku stawki między poszczególnymi kierowcami. Największą stoczyli Kamilr2000 i Szymusso. Ten drugi jednak na sam koniec popełnił fatalny błąd, przez co spadł na ósme miejsce. Początek sezonu w wykonaniu byłego mistrza ligi był niepokojący dla McLarena.
Ogrom walki i wielki powrót terminatora
Był jednak ktoś, kto zawiódł jeszcze bardziej. Kamilo od pewnego czasu był innym człowiekiem niż ten, którego znaliśmy kiedyś. Odizolowany, nie odzywający się, olewający ligę, słabo jeżdżący i do tego mający problemy techniczne. To wszystko sprawiło, że nie pojawił się na torze w USA i ogłosił, że odchodzi z ligi. Ferrari jednak po nim nie płakało - okazało się bowiem, że powrotu do ligi chce Markovsky i został on oficjalnie zaklepany po wyścigu na Road Atlanta. Tam z kolei znów, mimo specyficznego obiektu, nie brakowało zaciętych pojedynków i wielkich rywalizacji. Uwagę przykuwało zwłaszcza to, że były niewielkie różnice. Łatwo tam jednak też było o błąd i mało któremu kierowcy udało się tego uniknąć - nie zrobił tego nawet Tarask, ale znów miał sporą przewagę, to bez problemu wygrał. Patrique z kolei początkowo musiał się sporo męczyć, ale jednak potem jego równa jazda sprawiła, że pokonał Norbiego, który musiał zadowolić się trzecią lokatą. Coraz wyższą formę sygnalizował MikruseK, który na tym torze był piąty. Jak się jednak miało okazać, to był dopiero początek. W USA mieliśmy też mały zgrzyt - okazało się, że był problem z polami startowymi i jego ofiarami zostali Wujek i Graczek, którzy zostali ukarani karami za fikcyjny falstart. Mieli później pretensje za brak reakcji, ale informacje o karach pojawiły się z ich strony za późno. Sprawę udało się szybko wyjaśnić. Zawodnicy udali się następnie do Meksyku, już z Markovskym w składzie. I co? I oczywiście wygrał i to bez żadnego problemu, a to dlatego, że Tarask najpierw nie mógł wziąć udziału w kwalifikacjach, a potem jechał żenująco słabo, urywając spojler, czy uderzając Szymussa. Zajął siódme miejsce. Patrique znów pojechał swoje i zajął znakomite drugie miejsce, a na podium znów zaskoczenie - MikruseK od dawna mówił, że chce stanąć na pudle i zrobił to właśnie w Meksyku, dzięki pewnej jeździe i lepszej strategii od Aftera, który znów musiał obejść się smakiem. Jednak już wkrótce sobie to zrekompensował - w Hiszpanii bowiem stoczył bój z Norbim o drugie miejsce i go wygrał, co oznaczało, że Norbi znów nie wygrał walki o drugie miejsce, ale jednak już trzeci raz stanął na pudle. A wygrał bezproblemowo Markovsky, przypominając swoje możliwości, dzięki czemu Ferrari miało pierwszy od... 3,5 roku ligowy dublet. Jak się potem okazało, było to jedyne podwójne zwycięstwo w sezonie. Niepocieszony mógł być Patrique, który w Hiszpanii po raz pierwszy w sezonie nie stanął na podium, ba, nawet nie skończył wyścigu. Nie ze swojej winy - do jazdy nie w swoim pokoju i bez ładowarki do laptopa zmusiły go... przedświąteczne porządki w domu. Baterii do końca GP nie starczyło. A co z Taraskiem? Znów zawód, na co wpływ miały kłopoty ze sprzętem, ale nie tylko, bo tym razem na starcie myślał o wszystkim, tylko nie o tym, o czym powinien i popełnił falstart. Znów zajął siódme miejsce.
Ciąg dalszy emocji, niezapomniana Turcja
Na Węgrach było jeszcze gorzej - Taraska dopadły ogromne problemy techniczne i przejechał tylko Q1 - do wyścigu już nie przystąpił. W ten sposób fatalnie zakończył 2019 rok, a radość sprawił sobie Patrique2001. Kierowca zespołu BAR wprawdzie przegrał zacięty pojedynek z Kubusą, który na początku tak go spowolnił mimo twardych opon, że potem to Kubusa wygrał to starcie. Co więcej, Patrique musiał potem gonić jadącego kolejny świetny wyścig Mikrusa, ale na ostatnim okrążeniu, po bardzo zaciętym starciu, wskoczył na podium, dzięki czemu objął prowadzenie w generalce. A triumfował oczywiście Markovsky, który jeszcze potem dołożył czwarty z rzędu triumf, tym razem we Włoszech. Tam Tarask był już w końcu konkurencją dla kierowcy Ferrari, ale jednak nie na tyle poważną, by móc choćby myśleć o wygranej. Swoją dobrą passę kontynuował Mikrus, który pewnie dojechał trzeci, choć blisko niego cały czas jechał Kubusa. Czas mijał, a kierowcy nadal pokazywali się z bardzo dobrej strony. Nawet właśnie na tak specyficznym obiekcie jak Vallelunga zawodnicy trzymali poziom, choć nie obyło się bez incydentu, jednak nie wpływały one znacząco. Jednak największe emocje miały dopiero nadejść - w Turcji Tarask i Markovsky w końcu stanęli do walki, która trwała od początku do końca. W pojedynek mógł się wmieszać Patrique, który startowałby z Pole Position, gdyby nie kara z Włoch. Na pierwszym okrążeniu nie uważał i urwał skrzydło, a na koniec razem ze Szpryckiem doprowadzili do zespołowej kolizji, która pozbawiła tego drugiego punktów. Świetnie jechał za to Norbi, który początkowo trzymał się czołowej dwójki, ale jednak potem odstawał. Mimo to pewnie był trzeci. Ponadto mieliśmy pełno pasjonujących pojedynków - bywało, że walczyło ze sobą czterech kierowców naraz. Najważniejsze było jednak na czele, bo Tarask i Markovsky zmieniali się na prowadzeniu. Potem aktualny mistrz zaryzykował - założył na ostatni stint twarde opony. Gdy wydawało się, że pomylił się, na ostatnim okrążeniu dostał szansę ataku i po fenomenalnym pojedynku o 0,014 sekundy (!) wygrał ten wyścig, dokonując przełamania. To było idealne podsumowanie pierwszej połowy sezon, po której Tarask prowadził w generalce z 30 punktami przewagi nad Markovskym. To było tak naprawdę mało, biorąc pod uwagę, że kiedy Markovsky zaczynał sezon, miał 93 punkty w plecy. Między nimi był jeszcze Patrique, dzięki fantastycznym pierwszym wyścigom, ale jego szans na mistrzostwo nikt nie traktował poważnie. Jak się miało okazać - słusznie. Pierwszą część sezonu bardzo udaną miał Mikrus, który plasował się w czołowej piątce, tuż za Kubusą, ale czuł też oddech Norbiego i stabilnego Aftera. Szymusso dalej był pogrążony w kryzysie - czwarte miejsca w Hiszpanii i Turcji to było wszystko, na co go było stać. Ponadto dalej miał kłopoty z początku sezon z bezbłędnością i jeździł bardzo niechętnie. Z tonu spuścili Kamilr2000 i Yodson, którzy niby punktowali, ale nie błyszczeli, za to coraz lepiej szło Pandodo, który regularnie punktował na dobrych pozycjach i pokazywał swój rozwój.
Podróże w nieznane i szarża Markovsky'ego
Druga część sezonu zaczęła od znanego obiektu, który jednak ligę gościł dopiero drugi raz - Sepang w Malezji. Był to ostatni taki wyścig przed serią na nieznanych torach. Pod Kuala Lumpur świetną dyspozycję z Turcji zachował Tarask, który zdecydowanie pokonał duet Ferrari - Markovsky'ego i Aftera. Tym samym wydawało się, że wszystko zaczyna się znakomicie układać dla broniącego tytułu zawodnika Williamsa. Tak samo w bardzo dobrej sytuacji była jego stajnia, która zbliżała się do mistrzostwa. Jednak wtedy nastąpił nieoczekiwany zwrot akcji - w Tajlandii mieliśmy wyścig na zasadzie ,,kto popełni mniej błędów". A tych nie brakowało, głównie w słynnym już zakręcie numer 4, w którym czekała spora pułapka. Paradoksalnie jednak to nie tam zawodnicy odpadali z wyścigu. Ogromny wpływ na to miały różne problemy - Patrique, dla którego wszystko układało się idealnie, miał kłopoty z połączeniem i wyrzuciło go z serwera. Tak samo było z Norbim, który przejechał tylko kilkaset metrów. Ale największą szkodę poniósł Tarask - awaria kierownicy sprawiła, że wypadł z toru, rozbił bolid i nie był w stanie jechać dalej. A gonił jadącego inną strategią Markovsky'ego, który tym sposobem wygrał ze zdecydowaną przewagą, a na podium stanęli ci, którzy po pierwsze popełnili najmniej błędów, po drugie, mieli lepszą strategię - Kubusa i Kamilr2000. Ferrari miało jednak powody do radości, bo After był czwarty i po tym dziwnym wyścigu Markovsky zbliżył się do Taraska na 12 punktów, a Ferrari wyprzedziło w klasyfikacji konstruktorów Williamsa o punkt. Ten wyścig okazał się na jakiś czas punktem zwrotnym, ale także przyniósł nieco wydarzeń. Tuż przed Tajlandią do szpitala trafił Kiroshima, który musiał natychmiastowo przejść operację rąk. Z kolei już po wyścigu z ligą rozstał się Shadowowski, który albo nie jeździł, albo szybko odpadał. Benetton miał na tamtym etapie sezonu tylko punkt i wszystko wskazywało na to, że zostanie najgorszą ekipą w historii ligi. Dlatego, mając okazję, ściągnęli syna marnotrawnego - Adve, który akurat już miał za sobą wszystkie egzaminy. Zadebiutował w Japonii, ale okazało się, że potrzebuje czasu, by przystosować się do nowego bolidu - w wyścigu na Motegi był dopiero czternasty. Tarask natomiast nie pozbierał się po fatalnym Buriramie i oglądał tylko plecy Markovsky'ego, który zdawał się wskakiwać na swój najwyższy poziom. Do podium końcowej klasyfikacji znacząco zbliżał się Patrique, który stanął na podium i zyskał punkty nad bardzo solidnym Kubusą. Chrapkę na wyższe pozycje mieli Mikrus, After i Norbi, ale ich dyspozycja była dość niestabilna. W bagnie grząsł Szymusso, który ciągle pakował się w kłopoty. Tak było w Japonii - próba agresywnego szukania sobie miejsca do ataku skończyła się kolizją i 11. miejscem - pierwszy raz w karierze ten kierowca dojechał do mety poza pierwszą dziesiątką.
Australijskie piekło i wielki kontratak Taraska
Na wyścig w Canberrze jedni czekali z wielkim niepokojem, ponieważ ulice tego miasta są bardziej zdradliwe od tych w Monako, ale też dlatego pozostali czekali na to z ogromnym zaciekawieniem - upatrywali bowiem swojej szansy na to, by osiągnąć dobry wynik. I to się potwierdziło - znakomity wyścig zaliczył Yodson, który jako jedyny mógł powiedzieć, że nie popełnił błędu. Starczyło to jednak ,,tylko" na wyrównanie 4. miejsca z Monte Carlo - szybszy bowiem okazał się MikruseK, który w ten sposób stanął trzeci raz na podium. Przewaga Markovsky'ego i Taraska była tak duża, że temu drugiemu w zajęciu drugiego miejsca nie przeszkodziło dwukrotne urwanie przedniego skrzydła. Ale za to pokazało, że coś jest nie tak i w ten sposób Markovsky wygrał ponownie i został liderem mistrzostw. O tym jak cienka jest granica między sukcesem, a porażką, przekonali się Patrique, który popełnił jeden błąd, ale oznaczający urwanie koła, oraz bracia z McLarena. Szymusso jechał wybornie i pewnie zmierzał po podium, na które czekał. Nie doczekał się - jeden jedyny błąd na wyjeździe na prostą startową, gdzie akurat była ,,dziura" w bandzie i skończyło się tragedią. Jego starszy brat z kolei odwalił numer już na początku, ale potem w imponującym stylu dobił się do piątego miejsca tylko po to, by je zaprzepaścić urwaniem skrzydła i wyjazdem w to samo miejsce, co brat. W Australii do rywalizacji wrócił już Kiro, który - jak na to, że był krótko po operacji - radził sobie całkiem nieźle, ale jeden błąd także przesądził o jego porażce. A szkoda, bo miał szansę na zapunktowanie. Po tym wariactwie kierowcy udali się na Słowację, w międzyczasie - z powodu problemów z hostingiem - nasza liga przeniosła się na nową stronę. Wraz z tą zmianą odmienił się także Tarask - kierowca Williamsa na specyficznym torze z hopą wpadł w niesamowity trans i wręcz zdemolował Markovsky'ego, odzyskując przodownictwo w klasyfikacji. Świetnie pojechał Kubusa, który ograł Patrique'a i w ten sposób dał sygnał, że jeszcze może z nim powalczyć o pudło generalki. Ale te nadzieje prysły w Austrii, a wszystko przez problem techniczny i to w samej końcówce. Żeby było śmieszniej, gdyby nie to, Kubusa zdołałby Patrique'a wyprzedzić, bo ten urwał spojler na ostatnim kółku. A tak nic mu nie groziło - podium i tak przegrał z Norbim, a piąty Adve był już zdublowany. Ten ostatni sprawił sporą niespodziankę - pierwsze trzy wyścigi po powrocie były w jego wykonaniu marne, a w Austrii wykorzystał specyfikę toru. Podobnie chciał zrobić Pandodo, ale zagapił się i wpadł w obróconego Kiroshimę i z dobrego wyniku były nici. A Tarask kontynuował swoją znakomitą jazdę i znów ograł zdecydowanie Markovsky'ego, stawiając go pod ścianą. Sam pięciokrotny mistrz nie mógł zrozumieć, jak na takim torze, jak Salzburgring, tracił tak dużo. Do tego, wyścigu nie skończył After i tym sposobem Williams znacząco odskoczył od Ferrari w klasyfikacji zespołowej. A w niej, dzięki jednemu występowi Adve, Benetton mógł świętować, że nie będzie najgorszym zespołem w historii, zaś Prost, który w pierwszej części sezonu nie mógł pokonać Saubera, w drugiej atakował Jordana, któremu nie pomagał Wujek. Przyczyniła się do tego też świetna forma Yodsona i Graczka, który po treningach z braćmi z McLarena, zrobili istotny postęp, zwłaszcza ten drugi.
Dopełnienie formalności i piękne zakończenie
Ostatnim punktem spośród nieznanych torów, był obiekt w niemieckim Oschersleben, który był dość trudny, ale jednak różnice na nim były niewielkie. Przez to mieliśmy kolejną piękną walkę, w której jednak nie zabrakło pechowców - przede wszystkim Aftera i Mikrusa. Pierwszy nie zareagował na błąd Patrique'a i urwał na nim skrzydło, przez które oponę przebił kierowca Arrowsa. Obaj zostali bez punktów. Patrique zdołał dobić się do piątej pozycji, a na podium znów stanął solidny do bólu Kubusa, ogrywając Norbiego lepszą strategią. Tarask za to znów zdecydowanie wygrał i tym sposobem mógł zapewnić sobie oba tytuły już w Wielkiej Brytanii. I tak się stało - kolejne fantastyczne zwycięstwo i podium Norbiego sprawiły, że najważniejsze kwestie wyjaśniły się już w przedostatnim wyścigu. Biorąc pod uwagę, jak szybko rozstrzygały się losy tytułów w ostatnich sezonach, to i tak dobrze, że było tak późno, choć wszyscy liczyli na zaciętą walkę do ostatniego GP. Williams jednak zrobił to szybciej i też w wyjątkowym momencie - było to 150. GP w historii ligi. Zostało one uczczone godnie - piękna walka, prawie wyłącznie czysta, zacięta rywalizacja i aż szesnastu kierowców na mecie - to wyrównanie ligowego rekordu. Co więcej, zdublowany został tylko Wujek. Ten powrócił na końcowe wyścigi, w czym pomogła pewnie pandemia koronawirusa i przy okazji miał chociaż próbować pomagać Jordanowi w obronie przed Prostem, ale ta próba szła marnie. Kamilr2000 wprawdzie regularnie punktował, ale jednak Yodson i Graczek robili to we dwójkę. Patrique natomiast praktycznie zapewnił sobie trzecie miejsce w końcowej klasyfikacji i to chyba go rozluźniło w ostatnim wyścigu. Wprawdzie był on praktycznie w jego domu i to go nakręcało, ale jednak na pierwszym okrążeniu nie uważał. Ofiara? Oczywiście Szymusso, który przyciągał kłopoty jak magnes. Przez drugą połowę sezonu jechał raczej fatalnie, ale jednak pod Kielcami się zmobilizował i chciał mieć choć jeden pozytywny akcent kampanii. Nie było mu to dane - po pierwszym okrążeniu nie dało się jechać i się wycofał. Sam Patrique natomiast miał problemy gastryczne i też do mety nie dojechał, ale pudła w generalce nie stracił - Kubusa musiał wygrać, a jak wiadomo, to jest prawie niewykonalne. Świetna jazda starczyła tylko na spokojne trzecie miejsce. Markovsky natomiast odnalazł swoją najlepszą wersję, podczas gdy Tarask był aż nadto rozluźniony i tym samym na pocieszenie wygrał zawodnik Ferrari. Sam finałowy wyścig był taki, jak cały sezon - znakomity, z ogromną ilością walki, pojedynków, zwrotów sytuacji i niepewności do ostatnich metrów. Zadbali o to Kamilr2000 i kierowcy Prosta, którzy bardzo prestiżowe potraktowali pojedynek o szóste miejsce w klasyfikacji zespołów. Kamil zaryzykował jazdą na jeden postój, dzięki czemu wybił się na piąte miejsce i znakomicie bronił się przed Afterem. Zbliżał się do nich Yodson, ale musiał zyskać pozycję, albo liczyć na to, że Graczek wyprzedzi Adve. To stało się na ostatnim kołku, ale potem Adve zaskoczył Graczka w ostatnim zakręcie i tym sposobem Jordan był wirtualnie szósty. I gdy wydawało się, że tak się stanie, Kamil popełnił tak samo w ostatnim zakręcie błąd i spadł za Aftera, co oznaczało radość w Proście. A kierowcy Jordana na pocieszenie pozostało wyprzedzenie w generalce pechowego Szymussa. Przy okazji, Yodson udanie pożegnał się z ligą, czego nie mogli powiedzieć dwaj pozostali odchodzący - Norbi popełniał ogrom błędów, zajął dopiero jedenaste miejsce, przez co przegrał w generalce z Mikrusem, z kolei Szprycek miał szansę na punkty, ale także swoimi wpadkami ją zmarnował.
Fakty i liczby
To było niezapomnianych osiemnaście wyścigów. Z każdego możemy wyciągnąć jakieś fajne wspomnienie i w każdym nie mogliśmy narzekać na nudę, co chyba zresztą pokazuje powyższy skrótowy opis tego, co się działo. To był opis wyścigów, a teraz przechodzimy już do różnego rodzaju ciekawostek i statystyk. Zaczynamy tradycyjnie od faktów na temat tej kampanii:
- Tarask pokonał drugiego w klasyfikacji Markovsky'ego o 19 punktów. To najmniejsza w historii ligi różnica między mistrzem, a wicemistrzem. To pobicie ,,rekordu" ustanowionego w... pierwszym sezonie. Wtedy też Markovsky musiał zadowolić się drugim miejscem, a z Szymussem przegrał o 26 punktów.
- Mistrzowi do wygrania sezonu wystarczyło zdobycie 327 punktów. Tylko w I i w III sezonie mistrzostwo dała mniejsza zdobycz.
- Podobną statystykę możemy zauważyć w klasyfikacji konstruktorów. Tylko zespołowi mistrzowie z trzeciego i szóstego sezonu mieli mniej punktów, niż Williams w tej kampanii.
- MikruseK zajął najwyższą w karierze pozycję na koniec sezonu, zaś Patrique2001 i Pandodo wyrównali to osiągnięcie. Z kolei najwyższe pozycje w ExtremeF1 w końcowej punktacji zajęli Kamilr2000, Graczek i Wujek.
- Kwalifikacje wygrało w tym sezonie tylko trzech kierowców, a biorąc pod uwagę, że Patrique2001 nie mógł startować z Pole Position w Turcji, to z pierwszego pola do wyścigu ruszało tylko dwóch kierowców. Jakkolwiek na to nie spojrzymy - jeszcze nigdy w historii ligi tak mała liczba kierowców nie wygrała czasówki.
- Ale jest też jakaś pozytywna wiadomość - po raz pierwszy od piątego sezonu wyścig wygrało więcej niż dwóch kierowców.
- Tak jak w sezonie poprzednim, w najlepszej trójce wyścigu znalazło się ośmiu kierowców. To, razem z tamtym sezonem i sezonem czwartym, najmniej w historii.
- Szymusso po raz pierwszy w ExtremeF1 nie stanął w ani jednym wyścigu sezonu na podium. Tym sposobem grono kierowców, którzy w każdej z dziewięciu kampanii znaleźli się w czołowej trójce, ograniczyło się do Taraska, Patrique'a i Kubusy. Pierwszy mistrz skończył sezon także po raz pierwszy w karierze poza czołową piątką.
- 141 dni - tyle trwał dziewiąty sezon. Po raz kolejny tym samym pobity został rekord w długości trwania sezonu. Ta kampania była dłuższa od poprzedniej o... dzień.
- Aż 67 punktów zdobył kierowca, który zajął dziesiąte miejsce w końcowej klasyfikacji. Tylko w IV sezonie zawodnik zamykający czołową dziesiątkę miał więcej punktów.
- Pierwszy raz od sezonu szóstego nie wszystkim kierowcom udało się zdobyć przynajmniej punkt w trakcie sezonu.
- 5 - tylu wyścigów z rzędu nie ukończył Karlique. To wyrównanie rekordu Kiroshimy z IV sezonu.
- Podczas GP Wielkiej Brytanii wyrównano rekord w liczbie kierowców, którzy dojechali do mety - szesnaście. Podczas tego GP ustanowiono także rekord w liczbie kierowców, którzy nie zostali zdublowani - aż piętnastu zawodników przejechało pełen dystans wyścigu. .
- To był już siódmy sezon, w którym Patrique2001 w klasyfikacji zespołowej zajął czwarte miejsce.
Przechodzimy teraz do danych liczbowych, które też dadzą nam obraz tego, jak wyglądał ten sezon. Tak jak to było poprzednio, w podsumowaniu wzięci zostali pod uwagę wszyscy kierowcy, którzy wzięli udział w tej kampanii, czyli cała dwudziestka. Wprawdzie w przypadku dwójki, która zaczynała sezon, ale go nie skończyła, te dane będą średnio miarodajne, ale postanowiłem, by nie pomijać nikogo. Zaczynamy, jak zwykle, od średniej pozycji kwalifikacyjnej. Po raz drugi (i jak na razie ostatni) obowiązywał system kwalifikacji, w którym dodawano czasy z dwóch sesji. Tradycyjnie w nawiasie będzie podana średnia kierowcy z sezonu poprzedniego. Tym samym możemy sobie porównać, kto dopracował swoją jazdę w tym systemie czasówki i zyskał względem ósmej kampanii, a kto nieco spuścił z tonu. Zobaczmy sami.
Przechodzimy do średniej pozycji wyścigowej, którą również porównujemy oczywiście z danymi z sezonu ósmego. Dzięki temu zyskujemy informację, jak zmieniła się jazda zawodników w wyścigu w porównaniu z tym, co było wcześniej, a przy okazji - jak jest z ich regularnością, bo jednak średnia też daje na ten temat informacje. W tym miejscu przypominam, że wliczają się również wyścigi nie ukończone, by nie zamazywać obrazu przebiegu sezonu.
Skoro już sprawdziliśmy, kto może się pochwalić swoimi średnimi kwalifikacyjnymi i wyścigowymi, zobaczmy, jakie pozycje najczęściej zajmowali w tych sesjach ligowicze. Z poniższych danych możemy zauważyć ciekawą rzecz - w porównaniu z poprzednimi sezonami, dość dużo kierowców zajmowało najczęściej kilka pozycji i było to stosunkowo mało powtarzalne. To potwierdzałoby, że w sezonie bardzo wiele się działo i nie można było niczego przewidzieć:
Tarask: K: 1 (10 razy), W: 1 (9 razy)
Markovsky: K: 1 (7 razy), W: 1 (8 razy)
Patrique2001: K: 4 i 6 (5 razy), W: 2, 3 i 4 (3 razy)
Kubusa96: K: 4, 6 i 7 (3 razy), W: 2, 3, 4 i 5 (3 razy)
MikruseK: K: 7 (4 razy), W: 7 (5 razy)
Norbi: K: 4 i 5 (4 razy), W: 3 (6 razy)
After: K: 6 (3 razy), W: 4, 5 i 6 (3 razy)
Kamilr2000: K: 9 (4 razy), W: 8 (6 razy)
Szymusso: K: 7 (4 razy), W: 9 (5 razy)
Yodson: K: 11 (4 razy), W: 10 (3 razy)
Pandodo: K: 8 (4 razy), W: 13 (3 razy)
Szprycek: K: 8, 10 i 12 (3 razy), W: 6, 9, 10 i 11 (2 razy)
Graczek: K: 12 (6 raz), W: 12 (4 razy)
Adve: K: 15 (3 razy), W: 12 (2 razy)
Wujek: K: 13 (5 razy), W: 12 (6 razy)
Karlique: K: 13 i 14 (4 razy), W: 10 i 11 (2 razy)
Ostachim: K: 15 (4 razy), W: 14 (4 razy)
Kamilo: K: 3 i 11 (1 raz), W: 13 (5 razy)
Shadowowski: K: 16 (3 razy), W: 13 (2 razy)
Kiroshima: K: 16 (6 razy), W: 14 (5 razy)
Przechodzimy do tradycyjnego podsumowania ,,bitew zespołowych". Wprawdzie u nas mało kto podchodzi do tych rywalizacji jakoś ambicjonalnie, ponieważ jest trochę inaczej, jak w Formule 1 - tam rywalizacja z zespołowym kolegą jest pierwszym punktem odniesienia. Tutaj raczej jeździ się w jednym teamie z kimś, z kim ma się dobre relacje i przede wszystkim chce iść do przodu. Ale to też zawsze jest ciekawostka i sprawdzenie, jak kto sobie radził w porównaniu do swojego kolegi zespołowego, aczkolwiek zawsze w naszej lidze było tak, że raczej w danym zespole dominował jeden kierowca. Rzadko który team ma zbilansowany skład. Czy tak było tym razem? Jak pokażą poniższe statystyki - zdecydowanie tak. Pod uwagę znów wzięte są wszystkie zespoły. O ile z Ferrari nie było problemu, bo większość sezonu jeździli Markovsky i After, tak trudno było spojrzeć na Benettona. Ostatecznie pod uwagę wzięci zostali kierowcy, którzy kończyli kampanię.
A teraz coś, czego jeszcze w takim zestawieniu nie było. Propozycja wyszła od mojego pomocnika przy takich statystykach. Jest to mianowicie procentowy udział poszczególnych kierowców w zdobyczy punktowej swoich zespołów. To wprawdzie można sobie dość łatwo sprawdzić, kto więcej punktował (poniekąd pokazuje to właśnie statystyka bitew zespołowych), niemniej jednak można to potraktować jako małą ciekawostkę, dlatego też zdecydowałem się umieścić tutaj to zestawienie.
Przechodzimy do czegoś czysto hipotetycznego, czyli jak wyglądałaby tabela naszych mistrzostw, gdyby obowiązywała stara punktacja, to jest z lat 2003-2009, gdy punktowanych było osiem pierwszych miejsc. Jak się okazuje, tak jak w ósmym sezonie, doszłoby wtedy do jednej zmiany i pokrzywdzonym byłby... Mikrus. W ósmym sezonie przy starej punktacji straciłby dziesiąte miejsce, teraz - piąte, a przegrałby z Norbim mniejszą liczbą podiów. Poza tym jednak żadnych zmian by nie było - także w klasyfikacji konstruktorów, którą tutaj także dla odmiany umieszczamy. To pokazuje, że niezależnie od tego, jaka jest punktacja, na koniec tabela nie kłamie - wygrywają po prostu najlepsi.
Na koniec naszych statystyk tradycyjnie już dane dotyczące frekwencji i tego, ilu zawodników dojeżdżało do mety. Zaczynamy od średniej liczby kierowców na starcie wyścigu. Od kilku sezonów regularnie poprawialiśmy ten wynik, co wynikało także z faktu, że przerwy między wyścigami są dłuższe niż kiedyś, by dogodzić jak największej liczbie osób. Pomogło także powiększenie stawki i od sezonu siódmego ta średnia kręciła się wokół 16, co jest przecież świetnym wynikiem. Jednak w sezonie dziewiątym frekwencja na wyścigach przeszła najśmielsze oczekiwania - tylko dwa razy na wyścigu było mniej niż 16 kierowców, co pokazuje, jak bardzo zależało naszym śmiałkom na tym, by jeździć i walczyć. Dzięki temu udało się jeszcze bardziej wyśrubować rekord do naprawdę niesamowitego poziomu - średnio w tym sezonie na starcie mieliśmy 16,61 kierowcy. Miejmy nadzieję, że wzorem poprzednich kampanii, ten wynik także będzie zachętą, by go jeszcze przebić, choć o to będzie już naprawdę ekstremalnie ciężko.
S1: 12,22
S3: 11,11
S4: 11,55
S5: 13,77
S6: 13,94
S7: 16
S8: 16,28
S9: 16,61
A jak to wszystko miało się do średniej liczby kierowców na mecie? Poprzednie sezony pokazywały, że różnie, na co oczywiście zawsze wpływ ma wiele czynników. Mogliśmy jednak także zauważyć pewną prawidłowość - w nieparzystych sezonach ustanawialiśmy rekordy liczby kierowców na mecie. Czy tym razem się to udało? Statystyki bezwzględnie pokazują, że tak i tym razem pobiliśmy wynik dość znacząco - dość powiedzieć, że w sezonie siódmym nie doszliśmy do trzynastu kierowców, a teraz osiągnęliśmy wynik aż 13,5. Średnia ta byłaby zapewne jeszcze wyższa, gdyby nie Monako i Australia, gdzie do finiszu dobrnęło odpowiednio dziesięciu i dziewięciu kierowców. To zatem pokazuje, jak niesamowity był ten sezon i że zawodnicy potrafili w większości dojeżdżać do mety. Tutaj należy też się ukłonić tym, którzy jeździli poza czołową dziesiątką, że walczyli do końca. Czasem nawet walka o 12. miejsce była bardzo ciekawa. I pomyśleć, że kiedyś nawet nie mogło się walczyć o 12. miejsce, bo nie było tylu ludzi...
S1: 8,61
S3: 8,88
S4: 7,77
S5: 11,11
S6: 10,72
S7: 12,89
S8: 12,5
S9: 13,5
Za pomoc z powyższymi danymi dziękuję Mikrusowi, który przygotował dla mnie tabelki z poszczególnymi pozycjami kierowców w danym GP zarówno w kwalifikacjach, jak i wyścigu, oraz wyliczył średnią pozycję kierowców w obu tych sesjach, a także przygotował procentowy udział kierowców w zdobyczy punktowej swojego zespołu.
Tak wyglądał ten sezon na torze, oraz w liczbach - jak widać, mamy za sobą znakomitą kampanię, w której udowodniliśmy, że jesteśmy zdolni do wielkich rzeczy i rywalizacja może sprawiać ogromną frajdę. Liczby nie kłamią - pokazaliśmy się naprawdę z fajnej strony i udowodniliśmy, że idziemy do przodu. Wciąż oczywiście czeka nas sporo pracy, ale jak do tej pory - możemy być zadowoleni. Mam nadzieję, że ten tekst Wam się spodobał, przypomnienie sobie wszystkich wyścigów i przedstawione dane, czy fakty również i przeczytaliście wszystko z przyjemnością. Dajcie znać, wydawajcie opinie, czy Wam się podobało. Oczekujcie teraz na drugą część podsumowania, gdzie znajdziecie już ocenę sezonu, oraz poszczególnych kierowców. Zapraszam i dziękuję bardzo za uwagę. Pozdrawiam, Kubusa96.
Na forum rozpisany został plebiscyt the best of ExtremeF1. Zapraszam serdecznie do głosowania
Kubusa96
15-06-2022 00:17
UWAGA! Konieczne było dodanie nowych torów na ExLM. Są w downloadzie. Terminarz eventu jest na forum
Kubusa96
11-06-2022 23:18
W downloadzie jest dostępny mod na eventy benefisu ligowego rozgrywane na platormie rFactor. Natomiast na forum jest lista zgłoszeniowa na Extrimową Ligę Mistrzów
Kubusa96
08-06-2022 18:04
W downloadzie jest dostępny mod na 1. event naszego ligowego benefisu, rozgrywanego na F1 Challenge
Kubusa96
08-06-2022 18:04
Zapraszam do głosowania w ligowym plebiscycie po sezonie XII, szczegóły w temacie na forum