· Łącznie użytkowników: 62
· Najnowszy użytkownik: muerte2
Trzynastu kierowców pojawiło się na torze, co jest świetnym wynikiem. Oby tak dalej. Każdy zespół miał swojego przedstawiciela, jedynie Toyota, Renault i Jordan nie mieli drugiego zawodnika. Zapowiadała się pasjonująca walka, bowiem dochodziły głosy o dobrej jeździe Markovsky'ego, który chciał razem z TiDiEjem rzucić wyzwanie Ferrari. Inni z kolei raczej myśleli o tym, by dostać się do Q2, do którego wchodziło siedmiu kierowców.
Kwalifikacje były jednak popisem Szymussa, który nie miał tak naprawdę konkurencji. W pierwszej części zdemolował resztę robiąc czas poniżej 1:23 i ustanawiając rekord toru. Dość długo pozostali nie mogli obudzić się z letargu, jedynie Markovsky miał czas przyzwoity, za to problemy nie omijały Kubusę, który w końcu jednak wskoczył za plecy brata. Dobrze pojechał Matif, także nieźle poradził sobie Luis, za to średnio szło TiDiEjowi. Trwała zażarta walka o siódme, ostatnie premiowane awansem miejsce. Zajmował je Sorontar, jednak jego pozycja nie była bezpieczna. O dziwo nie radzili sobie Extremento i Barti, którzy nie mogli powtórzyć czasów ze środy. Dobrze, jak na swoje możliwości, pojechał Kiroshima, za to nie poszło zupełnie Kamillo99, który pojechał sekundę wolniej niż na treningu. Najbliżej awansu był WoGX, jednak ostatecznie minimalnie przegrał z Sorontarem. Odpadli WoGX, Piter1998, Extremento, Kiroshima, Barti, Kamillo. Q2 także upłynęło pod znakiem dominacji młodszego z braci jeżdżących w Ferrari. Wprawdzie Markovsky próbował podjąć walkę, ale nie był w stanie, gdyż Szymusso oscylował na granicy 1:22-1:23. Rywalizować mógł z nim chyba tylko Kubusa, ale ten z powodu problemów nie był w stanie i ledwo zdobył trzecie miejsce. TiDiEj z kolei wygrał walkę o czwartą lokatę z duetem Toro Rosso, choć łatwo mu o to nie było. Na więcej niż siódme miejsce nie było stać Sorontara i tak oto wyglądały pierwsze w tym sezonie kwalifikacje, które padły łupem kierowcy Ferrari, co było do przewidzenia. Jednak problemy nie przestały omijać drugiego z bolidów włoskiej stajni, co potem okazało się w skutkach bardzo dramatyczne.
Po zgaśnięciu czerwonych świateł fantastycznie ruszył Markovsky i wyszedł na prowadzenie. Kubusa wystartował za to ledwo i wylądował na końcu stawki. Pierwszy zakręt minął jeszcze jako tako, za to potem była nie mała rozwałka - w Kubusę uderzył WoGX, ale to raczej była mała wina kierowcy Hondy. To był koniec definitywny dla Kuby, który był niesamowicie rozgoryczony. Po chwili odpadł także Kiroshima. Świetnie ruszył Sorontar, który znalazł się na trzecim miejscu, tuż za nim byli Matif, Tidek i Luis. Kierowca Jordana trzymał się na swojej pozycji do piątego okrążenia, po czym spadł na miejsce piąte. Mark spokojnie trzymał za sobą Szymka i ta sytuacja utrzymywała się do pit-stopów. To wtedy Mark spadł za kierowcę Ferrari, po czym popełnił błąd i stracił czas. Na prowadzenie chwilowo wyszedł Matif, ale to się zmieniło na dwunastym okrążeniu. Szymusso objął prowadzenie i zaczął robić swoje. Tymczasem szybko odpadł z wyścigu Kamillo, zaliczając nieudany debiut, a w końcu po dziewięciu okrążeniach także mający problemy ze swoim Red Bullem TiDiEj, któremu przypadło w udziale zaledwie 0,5 punkta za ten wyścig. Daleko jechał Barti, także WoGX i Piter nie zagrażali pozostałym.
Sytuacja za plecami Szymussa zmieniała się dynamicznie. Drugi był Mark, za co chwila ktoś zajmował trzecie miejsce, co było związane z postojami w boksie. Nie wiedzieć dlaczego, mechanicy McLarena byli dziś strasznie ociężali, przynajmniej jeśli chodzi o Marka (plotka, że potajemnie jedli Grander Texasy z KFC) i przedłużali mu postoje, co sprawiło, że nie miał szans walczyć z Szymkiem. Dalej był Matif, Luis, Sorontar, Extremento, Piter i WoGX. Odpadł Barti po swoim błędzie. Wydawało się, że w takiej kolejności kierowcy dojadą do mety, tymczasem w samej końcówce działy się cuda. Marek popełnił dwa błędy i spadł za duet Toro Rosso. Wydawało się, że tego nic nie przebije. Ale jeszcze większa tragedia spotkała najpierw Sorontara, któremu mechanicy wlali za mało paliwa (co z tymi mechanikami nie tak do cholery?), a potem prawdziwy dramat, niczym Felipe Massa w Budapeszcie osiem lat przeżył Szymusso, którego także dopadł niewiarygodny pech i skończył swój wyścig mając wygraną w kieszeni... W samej końcówce jeszcze WoGX znalazł się przed Piterem, a splot okoliczności sprawił, że wygrał jadący praktycznie bezproblemowo i równo Matif, a drugi był Luis, co wywołało prawdziwe szaleństwo w Toro Rosso. Marek skończył trzeci, choć mógł wygrać, a na pechu innych skorzystał też Extremento, dojeżdżając jako czwarty.
Zwycięstwo Matifa to olbrzymie zaskoczenie, podobnie jak drugie miejsce Luisa. Obu ominęły problemy, mieli trochę szczęścia, któremu potrafili dopomóc i odnieśli wielki sukces. Markovsky był niepocieszony po wyścigu, choć miał to szczęście w nieszczęściu, że ostatecznie znalazł się na podium, ale na pewno mógł ugrać więcej. Extremento to także kolejny zawodnik, który wykorzystał pecha innych i zgromadził duże punkty, na które jednak go stać, choć kwalifikacje nie wyszły mu zupełnie. Dalej WoGX, który zalicza rewelacyjny debiut, choć miał małe przygody, to jednak dojechał do końca i spisał się świetnie. Wielka brawa dla niego. Pozytywny występ Pitera, choć na pewno mógł jedno oczko być wyżej, ale narzekać nie może, gdyż zdobywa punkty, które wcale małe nie są. Szymusso to wielki pechowiec tego weekendu, trudno znaleźć odpowiednie słowa na to co się stało. Zwycięstwo miał przecież w kieszeni i stracił je z nieswojej winy. Dramat.
Nieco mniejszy spotkał Sorontara, kierowcę Jordana, u którego ktoś zapomniał chyba piątej klepki i zabrał paliwo, które miało być dolane i wyszła totalna klapa. Szkoda go, bo zasłużył na piąte miejsce, na którym jechał. Barti ma za sobą nieudane GP, kwalifikacje poszły mu bardzo źle, nie wyszedł także wyścig, tak jak w ogóle całemu Red Bullowi, bowiem TiDiEj również spisał się słabiutko, choć akurat jego winy w tym mało, gdyż miał problemy. Kamillo na pewno liczył na nieco więcej w swoim debiucie, ale nie mógł zbyt wiele pokazać, szybko odpadł. Zobaczymy, jak będzie spisywał się dalej. Przykład WoGX'a pokazuje, że szybko można dobić do czołówki i osiągać przyzwoite wyniki. Oby nie brakło pasji. Kiroshimę prześladuje jakiś pech, ciągle czegoś brakuje, zobaczymy, może dalej będzie lepiej. Kwalifikacje pokazały, że potrafi walczyć, choć zrobił też to, co potrafi najlepiej, czyli wylądował na bandzie. Kubusa także jest ogromnym pechowcem, nawet specjalnie sobie nie pojeździł, po prostu - szkoda gadać. Będzie się chciał odkuć szybko, ale nie wiadomo czy to się uda, bowiem, jak sam mówi, problem nie jest niestety taki mały.
Po zakończeniu tych niemałych emocji, kilku zawodników stanęło przed kamerami i powiedziało parę słów:
Markovsky (McLaren, P3):
,,Szkoda gadać o tym, co się dzisiaj stało. Zaczęło się naprawdę dobrze, na starcie wyprzedziłem Szymka i kontrolowałem tempo przed zjazdami. Potem zepsuty pit-stop i pierwszy obrót. Dużo straciłem, ale miałem nadal lepsze tempo od lidera. Drugi postój w boksach o wiele lepszy, zaś tempa już nie było. O końcówce wyścigu lepiej nie mówić, bo to mój klasyk. Jeszcze raz - klasyk!"
Extremento (McLaren, P4):
,,Kwalifikacje poszły mi słabo. Nie potrafiłem odnaleźć rytmu kiedy tak dużo działo się na torze. Muszę popracować nad koncentracją. W treningach było lepiej, chociaż teraz dysponowałem teoretycznie lepiej przygotowanym bolidem, dzięki pomocy Markovsky'ego. Wyścig poszedł lepiej. Miałem dobry start, po drugim zakręcie awansowałem o kilka pozycji, ale w trzecim zakręcie dostałem w tył od Toyoty i mnie obróciło w żwirze. Od tej pory odrabiałem straty, w czym pomogły mi problemy techniczne rywali. Ostateczny wynik satysfakcjonuje, przede wszystkim dlatego, że udało mi się dojechać do mety bez większych błędów z mojej strony, co nie było łatwe. To było dobre, choć trudne rozpoczęcie jazdy w Extreme F1."
Sorontar (Jordan, P8):
,,To był ciekawy i sensacyjny weekend wyścigowy - jakby to opisały brukowce. Pech kierowców Ferrari na pewno doda smaczku dalszej części sezonu. Mogę tylko żałować, że nie dojechałem do mety. Z mojej strony ten weekend był trudny. Okazało się, że Jordan nie jest w stanie dostarczyć mojego bolidu z Jerez do Australii na trening, co sprawiło, że w kwalifikacjach musieliśmy zmieniać ustawienia na bieżąco. Z trudem, ale jednak zakwalifikowaliśmy się do Q2. W Q2 na ostatnie 2 kółka zmieniliśmy trochę ustawienia i znacznie poprawiłem swój czas, ale to nie wystarczyło i ostatecznie skończyło się na 7 miejscu. Wyścig zacząłem bardzo dobrze, po pierwszy zakręcie znajdując się na 3 miejscu! Podobno był kontakt między mną, a Tidiejem, ale z mojej strony nic takiego nie zauważyłem. Musimy czekać na decyzję sędziów. Pierwsze 2 stinty były ciężkie - nasz bolid strasznie zjadał opony i wkrótce spadłem na 5 pozycję. Juz po pierwszym stopie wiadomo było, że pojedziemy na 3 pit stopy, co dało w dalszej części niezłe rezultaty. Po ostatnim stopie na 20 okrążeniu bardzo szybko zbliżałem się do Luisa, ale podbiło mnie na tarce i cudem nic się nie stało poza stratą czasową. Ostatecznie okazało się, że moi mechanicy źle obliczyli ilość paliwa i nie dojechałem..."
TiDiEj (Red Bull, P10):
,,Wyścig masakra. Nie dość że strzał na starcie i kilka spinów, to jeszcze pomyłka w boksach i poprawianie ekranu w czasie jazdy. Efekt - zegarek na ręce wcisnął ESC i da swidania..."
Kubusa96 (Ferrari, P13):
,,Nie ma słów, które by wyraziłyby to, co czuję. Jestem rozczarowany, wściekły i trudno mi cokolwiek więcej powiedzieć. Przykre jest to, że nawet nie mogłem spróbować pojechać, problemy techniczne wygrały ze mną. Walczyłem w kwalifikacjach, ale i tak ledwo zająłem trzecie miejsce, choć mogłem spokojnie wygrać. Ale w wyścigu już nie dało się nic zrobić - niby jechałem, a tak naprawdę nie. Przykro mi bardzo, bo wcześniej takich problemów nie było, a tu takie coś. Przygotowywałem się mocno i naprawdę dobrze i wszystko na marne. Szkoda tym większa, że to jeden z ulubionych moich torów, ale ciągle coś jest nie tak. Szkoda też Szymka, bo był pewny zwycięstwa, a też stracił je z nieswojej winy. Trudno, nieudane dla nas GP, ale jeszcze dużo przed nami i trzeba wierzyć, że się odkujemy. Muszę jednak rozwiązać najpierw problemy, ponieważ są one dość poważne i nie wiem, czy to będzie proste je rozwiązać..."
Wyścig był niezwykle dramatyczny, pełen wydarzeń i zakończył się w sposób niespodziewany. Wielka szkoda, że to nie do końca wyglądało tak jak powinno, niemniej jednak postawa i zachowanie kierowców pozwala wierzyć, że nadal będą walczyć o to, by było tych kłopotów mniej. Serdecznie im za to dziękuję, a także za to, że byli, jeździli i walczyli na tyle, ile mogli. Oby tak dalej. Opuszczamy już Australię, która przyniosła pełno zdarzeń i przenosimy się do Meksyku, miejmy nadzieję, że tam będzie więcej pozytywnych emocji. Termin tego GP ustalamy na forum. To tyle, jeśli chodzi o GP Australii. Pozdrawiam, Kubusa96.
Na forum rozpisany został plebiscyt the best of ExtremeF1. Zapraszam serdecznie do głosowania
Kubusa96
15-06-2022 00:17
UWAGA! Konieczne było dodanie nowych torów na ExLM. Są w downloadzie. Terminarz eventu jest na forum
Kubusa96
11-06-2022 23:18
W downloadzie jest dostępny mod na eventy benefisu ligowego rozgrywane na platormie rFactor. Natomiast na forum jest lista zgłoszeniowa na Extrimową Ligę Mistrzów
Kubusa96
08-06-2022 18:04
W downloadzie jest dostępny mod na 1. event naszego ligowego benefisu, rozgrywanego na F1 Challenge
Kubusa96
08-06-2022 18:04
Zapraszam do głosowania w ligowym plebiscycie po sezonie XII, szczegóły w temacie na forum