· Łącznie użytkowników: 62
· Najnowszy użytkownik: muerte2
Czarny koń sezonu? - Toro Rosso
Toro Rosso do ligowej stawki wraca po dwóch sezonach nieobecności, ale od razu może być to powrót z przytupem. Jeśli mamy w stawce tą ekipę, to z dużym prawdopodobieństwem możemy ją łączyć z osobą Aftera. Kierowca z Odolanowa już w czwartym i piątym sezonie jeździł w barwach włoskiej stajni i teraz razem z nią wraca - jak bowiem pamiętamy, na początku poprzedniej kampanii wycofał się ze ścigania, jednak zatęsknił za rywalizacją. Najwyraźniej, było mu to potrzebne, a testy pokazały, że zarówno on, jak i jego nowy zespołowy partner - Matiie - mają naprawdę dobre tempo. Jak sami twierdzą, wybór zespołu nie był dla nich trudny. ,,Powrót do korzeni i chęć powrotu dawnych osiągnięć na wyższym poziomie, sentyment do zespołu, sam zespół który jest moim ulubionym" - tak decyzję o jeździe w Toro Rosso komentuje After. Matiie dodaje, że ważnym czynnikiem było samo ładne malowanie, oraz przyjemność jazdy w tej ekipie. Nie da się ukryć, że mieszanka ta od początku budziła ogromne zainteresowanie, bowiem zarówno jeden, jak i drugi pokazali, że stać ich na dobre wyniki. Czego oczekują od siebie nazwajem? ,,Miłej współpracy a myślę że już po testach mogę śmiało powiedzieć że współpracuję się nam dobrze, staramy sobie nawzajem pomagać z odpowiednim ustawieniem bolidu jak i doborem linii toru jazdy, razem zbieramy dane i razem myślimy nad strategią, myślę że nasza współpraca będzie udana i owocna w wyniki" - twierdzi Matiie. Zdanie Adama jest zresztą bardzo podobne. A zatem - mówią na razie jednym głosem i to jest duży plus. Jest jednak w ich przypadku pewien istotny znak zapytania. After bowiem potrafi nagle wybuchnąć, albo stracić zapał do jazdy - nigdy nic nie wiadomo. Matiie z kolei potrafi w ostatniej chwili zmienić plany i nie jechać w wyścigu, co w przekroju całego sezonu może się okazać niezwykle problematyczne.
Testy jednak zdają się pokazywać, że panowie na razie mają ogromne chęci. Dobre wyniki rozbudziły apetyty szczególnie Odolowianina, który mówi wprost, że chce walczyć o podia, a absolutnym minimum jest miejsce w piątce. Jego team-mate jest nieco bardziej ostrożny: ,,Celem jest regularne punktowanie, a od czasu do czasu nawiązanie do walki o jakieś pojedyncze podium, myślę że właśnie na to mnie stać w tej chwili" - twierdzi. Drużynowo natomiast oboje liczą na to, że będą walczyć ze ścisłą czołówką. A na jaki wyścig czekają najbardziej? ,,GP Australii, jedno że nie mogę się doczekać startu nowego sezonu, drugie że to właśnie w Australii zdobyłem swoje pierwsze podium co prawda nie na torze Albert Park ale ten tor zawsze lubiłem więc liczę na jakiś dobry start sezonu." - uważa starszy z tego duetu. Natomiast After nie zwraca na to uwagi, twierdząc, że każdy wyścig jest jednakowo ważny.
To bez wątpienia może być czarny koń tego sezonu. Zarówno jednego, jak i drugiego kierowcę, a także cały zespół stać na to, by zakończyć sezon w obu klasyfikacjach w czołowej trójce. Jednak nie wiadomo, co stanie się, gdy ich cele nie będą spełniane. Wiemy bowiem doskonale - to są wyścigi i możliwe jest absolutnie wszystko. Co wtedy? Znów oboje się zniechęcą? Czy ich współpraca nie będzie zagrożona, gdy znów Matiie nie będzie mógł się pojawiać często na wyścigach? Odpowiedzi na te pytania poznamy dopiero w trakcie sezonu, jednak oczywistym jest, że dla obojga punkty są absolutnym obowiązkiem i trzeba się im bacznie przyglądać. .
Odbudować reputację - Racing Point
W środowisku kibiców Formuły 1 zespół powstały na bazie Force India jest raczej średnio lubiany. Po pierwsze, nie wszyscy przepadają za Lawrencem Strollem, jego pieniędzmi i synem, który nie jest uważany za wybitny talent. Po drugie - różowe malowanie nie ma wybitnie pozytywnych konotacji. Nieco inaczej podchodzi do tego Matif6124, który bez zawahania wybrał nowopowstałą ekipę. Początkowo miał jeździć z Prezsemdejmianem, któremu już średnio się to podobało, ale po jego wyrzuceniu trwała walka o to miejsce. Ostatecznie otrzymał je Shadowowski, który po przedsezonowych testach ma coś do udowodnienia. Nie prezentował bowiem dobrego tempa, jednak otrzymał on szansę od administracji, która już nie raz dawała okazję początkującym zawodnikom do rozwoju. Plamę musi zmazać także Matif, który wprawdzie na testach prezentował się dobrze, jednak podobna sytuacja miała miejsce przed poprzednim sezonem. Skończyło się potem katastrofalnym sezonem w wykonaniu kierowcy z Chełmży.
,,Zostały mi do wyboru 3 zespoły, i z nich najbardziej wpadł mi w oko bolid RP19 i dlatego zdecydowałem się na ten zespół" - tak dołączenie do Racing Point komentuje Matif. Jak wiadomo, Shadowowski nie miał zbyt wielkiego wpływu na to, gdzie się znalazł - po prostu było to jedyne wolne miejsce. Tym samym stali się oni duetem trochę z przymusu. Jakie zatem mogą oczekiwania względem siebie? ,,Oczekiwań względem mojego partnera nie mam dużych, wiem że się dopiero uczy. Mam nadzieję że relacje pomiędzy nami będą dobre, jak będzie potrzebował pomocy chętnie pomogę" - podkreśla Matif. To bardzo dobra wiadomość dla Shadowa, który bardzo właśnie liczy na pomoc, ze strony swojego zespołowego kolegi. Matif także dobrze wie, że może być ciężko coś ugrać w tym sezonie. Liczy jednak, na rozwój swojego zespołowego kolegi i na to, że oboje będą iść do przodu. A jakie oczekiwania ma kierowca, który zadebiutuje w lidze? ,Zdobyć dziewiczy punkt w tym debiutanckim sezonie, a zespołowo to dobrze współpracować z kolegą z zespołu, żeby nawet jak nie bede zdobywał punktów to miał jakąś korzyść z mojej obecności w teamie" - twierdzi. Shadow ma jednak trochę pecha. Nie będzie mógł się pokazać ze względu na pracę w pierwszym wyścigu tego sezonu w Melbourne, choć zależało mu na tym, gdyż - jak twierdzi - bardzo dobrze zna ten tor i mógłby sprawić lepsze wrażenie, niż na przedsezonowych jazdach. "Pozostało mi zatem czekać na debiut" - uważa kierowca. Matif wiele także obiecuje sobie po wyścigu w Australii, gdzie bardzo lubi jeździć i odniósł tam zwycięstwo w pierwszym sezonie.
Przed Racing Point trudny sezon. Jeden z kierowców jest zupełnym ,,świeżakiem" i przed nim długa droga do tego, by wejść na odpowiedni poziom. Nie należy raczej oczekiwać fajerwerków. Za kolegę ma człowieka, po którym nie wiadomo czego się spodziewać, a do tego rzadko się udziela. Trudno powiedzieć, czy w tych warunkach uda im się nawiązać współpracę. Oboje mają jeszcze jeden problem - nigdy nie wiadomo, czy na pewno będą mogli uczestniczyć w sesji. Pozytywy można szukać w tym, że obaj mają swoje ambicje i chcą się rozwijać. Nie zamierzają pogodzić się z rolą statystów. Jednak umówmy się - ambicje ma każdy. Chcąc odegrać jak największą rolę, będą musieli jeszcze pokonać grupę rywali, którzy także przecież nie próżnowali w okresie przygotowawczym. Nie należy raczej się spodziewać po tej ekipie nie wiadomo jakich fajerwerków, ale być może uda im się zaskoczyć. Dla swojego dobra jednak powinni ze sobą jak najszybciej się skontaktować, znaleźć wspólny język i szukać rozwiązań. Wtedy być może będą w stanie sprawić niespodziankę.
Wrócić na swój najwyższy poziom - Alfa Romeo
Słynny już duet braci jest po chyba najtrudniejszym sezonie w tej lidze. Szymusso po raz pierwszy w karierze nie znalazł się w czołowej trójce klasyfikacji generalnej. Kubusa96 popełniał natomiast stosunkowo dużo błędów. Końcówka sezonu była już jednak dla nich przyzwoita i teraz panowie będą chcieli wrócić na swój lepszy poziom. Chcą jednak przede wszystkich - jak zawsze - stawiać na dobrą zabawę i swój słynny luz. Po testach jednak w znacznie lepszej sytuacji jest młodszy z braci, który okazał się najlepszy pierwszego i czwartego dnia. Starszy z kolei z powodu braku czasu jeździł dość mało i ma sporo do nadrobienia. A przecież konkurencja nie śpi. Wszyscy jednak wiedzą, na co stać obu tych kierowców i na pewno będą się z nimi liczyć. Tym bardziej, że na byłego mistrza ligi chyba odejście Markovsky'ego i stosunkowo długa przerwa wpłynęły bardzo pozytywnie - widać było ten jego luz. A wtedy jest najgroźniejszy.
Dlaczego panowie zdecydowali się na Alfę Romeo? ,,Chciałem trzymać się takiej małej już tradycji, że co sezon to inny bolid" - zauważa Szymusso. Oczywiście tu trzeba zaznaczyć, że choć Alfa jest nowym zespołem, to jednak na bazie Saubera, w którym już panowie jeździli. "To jednak nieistotne. Nowy twór, to nowy twór. Myśleliśmy o tym, czy nie złamać tradycji i braliśmy pod uwagę Mercedesa, w mniejszym stopniu Ferrari i Red Bulla. Renault ładne, ale dopiero tam byliśmy. Myśleliśmy jeszcze o Toro Rosso, ale jednak Szymek bardziej był zdecydowany na Alfę. Nie protestowałem" - zaznacza starszy z duetu. Jak wiadomo, ich największym atutem jest zespołowość. Bracia mają doskonałą relację i rozumieją się bez słów. Gdy są do tego szybcy, są naprawdę niebezpieczni. "To najlepszy partner jakiego można mieć" - mówi o swoim bracie młodszy z nich. "Nikt inny nie chciałby z nami jeździć, bo mamy trudne charaktery. I tylko my wiemy, jak siebie nawzajem okiełznać" - śmieje się Kubusa, który dodaje, że nie ma sensu zmieniać czegoś, co tak dobrze funkcjonuje. Poza tym, panowie po wyścigu potrafią sobie po męsku wyjaśnić, co ktoś zrobił nie tak. Nie wpływa to jednak na ich relację - obaj wskoczą za sobą w ogień.
Choć obaj zgodnie podkreślają, że najważniejszy jest luz i dobra zabawa, to wiadomo, że są ambitni i chcą osiągać dobre wyniki. Kubusa jednak głośno o tym nie mówi - twierdzi, że chce przede wszystkim nie popełniać błędów, a jeśli choć raz stanie na podium, będzie szczęśliwy. Szymusso natomiast chce wrócić na podium klasyfikacji końcowej i pozostać na nim pod względem zespołowym. Biorąc pod uwagę, że do tej pory zawsze to robili, raczej i tym razem powinno się udać. Są też tory, na których trzeba na nich szczególnie uważać. Oboje kochają Singapur, zwłaszcza Kubusa, który w poprzednim sezonie dobitnie pokazał, że potrafi tam jeździć doskonale. Szymusso będzie za to chciał się zrehabilitować za nieudane poprzednie GP na Marina Bay, ale wymienia także inne kraje. ,,Francja, Abu Dhabi, Azerbejdżan i Belgia" - podkreśla. Na tych torach oboje rzeczywiście potrafią świetnie się odnaleźć, więc to na nich należy zwrócić na ten duet szczególną uwagę.
Zarówno jeden, jak i drugi nie muszą już niczego udowadniać. Swoje wygrali. A jednak poprzedni sezon był dla nich nieudany i teraz mają szansę się zrehabilitować i na pewno oboje tego chcą. Są bardzo silni jako drużyna, dlatego należy zwracać na nich uwagę. Pierwsze wyścigi powinny pokazać, na jakim etapie są. Dobrze wiemy, że Szymussa stać by było nawet na mistrzostwo, jednak zatrzymanie Taraska wydaje się mission impossible. A wtedy będzie również bardzo trudno o tytuł konstruktorski, jednak na pewno szanse na to byłyby, jeśli tylko obaj wskoczyliby na swój najwyższy poziom. Testy pokazały, że Szymusso jest blisko, ale na pewno ma jeszcze rezerwy. Kubusa jeśli nadrobi zaległości treningowe, też może być groźny. Jednak może się też powtórzyć historia z ubiegłego sezonu, gdy szło im jak po grudzie. Tego wykluczyć nie można. Należy się jednak z nimi liczyć, a Szymussa rozpatrywać w kategorii kandydata do wygrania wyścigu. Na pewno byłoby to dla niego dużym sukcesem, biorąc pod uwagę, że po raz ostatni na najwyższym stopniu podium stanął 20 miesięcy temu.
Walczyć do upadłego - Red Bull
Przed poprzednim sezonem zespół Red Bulla, który dołączył w ostatniej chwili, był upatrywany w roli kandydata do walki o najwyższe cele. Perypetie w trakcie kampanii skazały jednak ekipę z Milton Keynes na walkę z BMW Sauber o szóste miejsce w końcowej klasyfikacji, która skończyła się wygraną. W trakcie do ekipy dołączył Pandodo, który dostał szansę rozwoju i zdołał skromną zdobyczą punktową przyczynić się do wyniku Red Bulla. Postanowił teraz kontynuować swoją misję w tym zespole, ale nie będzie miał kierowcy, który pociągnie go wyżej, bowiem jeździł będzie z Kiroshimą. Oboje będą spróbowali powtórzyć casus BAR Hondy, która w poprzednim sezonie skazywana była na ostatnie miejsce, a wygrała z Toyotą. Oczywiście, była to zasługa Adve, jednak każdy się chyba zgodzi, że Pandodo ma potencjał, by zrobić to samo. Pokazały to też testy. A Kiro będzie musiał pokazać, że kończenie wyścigów w zeszłym sezonie to nie przypadek, a dwa punkty za GP Polski mu się należały. Obawiamy się jednak, że kolejnego kroku nie będzie.
Niestety, nie udało nam się porozmawiać z Dodo, a szkoda, bo on zawsze ma do powiedzenia coś ciekawego. Nie ma jednak wątpliwości, że będzie on chciał zrobić kolejny krok do przodu. Widać, że się rozwija i ma potencjał na to, by regularnie punktować. Potrzebuje jednak do tego chłodnej głowy i pewnej, skutecznej jazdy. To będzie dla niego próba. Problemem może być natomiast to, co wydarzyło się ostatnio w jego życiu prywatnym, gdzie powiedzieć, że nie jest spokojnie, to nic nie powiedzieć. Przez to bardzo trudno stwierdzić, w jakiej on będzie dyspozycji. A jeśli nie oczyści głowy, może być bardzo trudno, by jeździł na wysokim poziomie. Do tego to on musi być liderem zespołu - jest w nim bowiem jeszcze Kiro, który podkreślił, że było w tym trochę przypadku. ,,Miałem początkowo brać Haasa, ale z tego powodu, że trochę nierówno było dołączyłem tu" - zaznacza. Dodatkowo, ligowa maskotka chce przede wszystkim kontynuować to, co zaczęła w poprzednim sezonie - czyli dojeżdżać do mety, potem ewentualnie myśleć o punktach. Trochę szkoda, bo jednak Koza powinien stawiać na rozwój i próbować jeszcze przyspieszyć. A trudno się spodziewać po testach, by miało to nastąpić. Choć kto wie, na takich torach jak Albert Park, który wszyscy znają, wszystko jest możliwe. Kiro liczy także, na dobrą współpracę z Dodo, jednak twierdzi, że grunt pod to został już przygotowany. Na jaki wyścig najbardziej czeka? ,,Pierwszy, bo wtedy zobaczymy na co stać kierowców" - podkreśla.
To na pewno nie będzie łatwy sezon dla Red Bulla. O ile o Kiroshimę nie trzeba się jakoś przesadnie martwić - bo on i tak będzie raczej robił swoje i tyle, na ile może - tak nie wiadomo, co z Dodo. Mógłby punktować w każdym wyścigu, ale jeszcze nie potrafi czasem zachować zimnej krwi, lub skupić się wyłącznie na jeździe, co przecież jest bardzo zgubne. Powtórzenie wyniku BAR z poprzedniej kampanii byłoby ogromnym sukcesem, ale czy może się coś dwa razy zdarzyć? Poza tym trudno teraz znaleźć kandydata do przegranej z RBR - ewentualnie Racing Point. Wprawdzie podczas sezonu wiele się może zdarzyć, jednak w tej chwili zespół austriacki nie jest delikatnie mówiąc faworytem. Pamiętajmy jednak, że to są kierowcy, którzy mają po prostu nadal robić kroki do przodu. Nie ma co zatem nakładać na nich presji, lecz zobaczyć, czy realizują podstawowy cel i wspierać ich w tym. Gdy to się uda i będą czerpać przyjemność z jazdy - powinno być dobrze. A jeśli Dodo będzie walczył regularnie o punkty, a Kiro dojeżdżał do mety i uśmiechnie się do niego szczęście jak ostatnio w Miedzianej Górze - będą mogli być zadowoleni.
Podjazd taczką pod górę - Williams
Williams FW42 w rzeczywistości, a w ExtremeF1 to dwa zupełnie różne bolidy. Duet świętokrzyski względnie sprawdził się w poprzednim sezonie i teraz chce postawić kolejny krok do przodu - znaleźć się na podium klasyfikacji konstruktorów, czego do tej pory Patrique'owi się nie udało. Szanse są na to niemałe, ale jednak kierowcy stajni z Grove będą musieli prezentować się lepiej niż na testach. Wprawdzie oczywiście Patrique nie pokazywał jakiejś wybitnej formy celowo, niemniej na ten moment nie jest jeszcze chyba w swojej optymalnej dyspozycji. Szprycek prezentował całkiem dobre tempo, jakby pokazując, że może odegrać większą rolę niż dotychczas. Czy jednak tak rzeczywiście będzie, gdy stawka jest naprawdę mocna? To w tej chwili trudno przewidzieć.
Wybór przez ten duet zespołu Williamsa jest dość oczywisty. ,,Duży wpływ na moją decyzję miało ogłoszenie Roberta Kubicy etatowym kierowcą Williamsa w 2019 roku. Dokładnie miesiąc później, czyli na urodziny dostałem od brata parę gadżetów od Williamsa, w tym między innymi czapkę. Potem zaczął się okres prezentacji samochodów zespołów i malowanie Williamsa mi się spodobało, co prawda po którymś z kolei rzucie oka, ale jednak" - zauważa Patrique. Szprycek dodaje, że specjalnie nie miało dla niego znaczenia, w jakim zespole będzie jeździł i pozostawił wszystko w rękach swojego zespołowego kolegi, którego - notabene - bardzo lubi. ,,Współpraca z nim to kompletna porażka. Wieczne zgrzyty, nie ma tempa i ogólnie to wybrał taczki a nie bolid. Szkoda że moje taczki na podwórku są lepsze niż ten szrot. A tak już totalnie serio...
Papryk to mój człowiek z województwa. Jazda z nim w teamie to czysta przyjemność. Nie mamy nic do siebie i między nami panuje zajefajna atmosfera moim zdaniem." - podkreśla. To pokazuje świetną atmosferę w tej ekipie. Panowie nie szczędzą sobie uszczypliwości, ale jednak nie ma w tym żadnej złośliwości, co podkreśla także Patrique, który liczy na to, że dobra współpraca z poprzedniego sezonu będzie kontynuowana. Oczywiście należy przez to rozumieć to, że podział ról jest jasny - to Patrique jest kierowcą numer 1, inaczej raczej by nie był taki chętny do współpracy ze Szpryckiem. No ale odpowiednia hierarchia też jest ważna dla zespołu, prawda?
Szprycek w poprzednim sezonie miał pewne problemy techniczne, które niekiedy uniemożliwiały mu jazdę. Dopiero pod koniec je rozwiązał i od razu jeździł dużo lepiej - wyniki były przyzwoite. Sam kierowca podkreśla, że teraz właśnie chce regularnie punktować i nie mieć żadnych kłopotów. Patrique natomiast stara się, przynajmniej oficjalnie, nie stawiać konkretnych celów: ,,W poprzednim sezonie udało się zdobyć mistrzostwo w "ExtremeF1.5", więc chyba jestem już "spełniony zawodowo". Cel zespołowy? Nie wypaść z czołowej czwórki." - zaznacza. A więc oficjalnie ciśnienia na przełamanie klątwy ,,czwórek" w klasyfikacji konstruktorów nie ma, jednak chyba każdy się domyśla, że ambitny Patryk marzy o trójce. A odejście z ligi Markovsky'ego może znacznie go przybliżyć do tego celu. Będzie jednak przy tym potrzebował punktów od Arka, co oczywiście jest możliwe. Na jaki wyścig najbardziej czekają? ,,Każdy poza torami ulicznymi. Tam wiem, że nie odegram zbyt większej roli." - podkreśla Szprycek. ,,Jeśli bolid będzie się prowadził jak taczka, to na ostatni! <śmiech> Ale jeśli bolid będzie się mnie słuchał, to czekam na GP Japonii - na Suzuce zawsze mi dobrze szło, więc niewykluczone, że i tym razem pójdzie dobrze" - zauważa natomiast Patrique.
Bez wątpienia z Williamsem trzeba się liczyć. Patrique'a stać na podobne rzeczy, co Szymussa. Mógłby zatem nawet wygrać wyścig, o czym na pewno także skrycie marzy. Przede wszystkim musi jednak ustabilizować się na dobrym poziomie na cały sezon. Jak do tej pory nieustannie zdarzały się momenty, gdy prezentował się słabiej. Jeśli się tego wyzbędzie, to powinien znów być kandydatem do walki o medal indywidualnie. Szprycek raczej aż tak wielkiej roli odgrywał nie będzie, choć kto wie, jeśli potwierdzi niezłą dyspozycję z testów, to może nawet zawalczy o pierwsze tutaj podium. Powinien także zająć miejsce w czołowej dziesiątce klasyfikacji generalnej. Mamy do czynienia z mocnym zespołem, w którym jasno są określone obowiązki i w którym obaj kierowcy potrafią się bardzo dobrze wspierać. To może być ich atut. Teraz wszystko zależy od ich dyspozycji na torze, a wiadomo, że z tym może być różnie. Niewątpliwie jednak Williams jest kandydatem do podium w obu klasyfikacjach, ale tylko w przypadku dobrej dyspozycji. Inaczej mogą zostać największym rozczarowaniem sezonu.
Wielka niewiadoma - Ferrari
Słynną włoską stajnię stać absolutnie na wszystko - mogą zawalczyć o najwyższe cele, ale też sezon może okazać się dla nich prawdziwą klapą. Pikanterii dodaje fakt, że w zespole znaleźli się Adve i Kamilo, którzy już jechali przez pół trzeciego sezonu, ale była to jedna z najgorszych współpracy w historii ligi. Wtedy panowie kompletnie się nie dogadywali. Teraz jednak topór wojenny już jest od dawna głęboko zakopany i obaj będą chcieli utrzymać Ferrari na kursie, na którym znajduje się od zeszłego sezonu. Największym plusem tego teamu może być jednak... Markovsky. Emerytowany mistrz choć nie będzie jeździł w wyścigach, to ćwiczy w symulatorze ekipy. Najwyraźniej chce bardzo pomóc Kamilowi, by ten nie odczuł zbytnio jego straty. A Adve też powinien na tym skorzystać.
Kamilo jednak - jak to robi zazwyczaj - unika dziennikarzy i nie chciał z nimi przed sezonem rozmawiać. Jego brak na testach, oraz kilka lakonicznych komunikatów na temat formy (najprawdopodobniej nieprawdziwych) dodaje tylko teorii do jego dyspozycji. Czy może po prostu postanowił w spokoju się przygotowywać? A może źle znosi odejście Markovsky'ego? A może właśnie potajemnie z nim trenuje? Tego nie wiemy. Faktem jest, że po raz pierwszy zobaczymy kierowcę z województwa małopolskiego w barwach Ferrari. Jak wybór tego zespołu tłumaczy Adve? ,,Pierwotnie chciałem iść do Renault w celu odkupienia się za 3. sezon, kiedy zaczęła się moja zła passa, ale Mikrus z Karlikiem byli pierwsi. Co poradzić. Na ferrari prawie nikt się nie zdecydował więc czemu tam by nie iść" - komentuje. Jak dodaje, to właśnie Kamilo będzie liderem zespołu i nie będzie mu robił zbytnio problemów. Chce tym samym odwrócić kartę z poprzedniej wspólnej przygody, podkreślając, że liczy na odpowiednią komunikację, której wtedy zabrakło.
Adve był bez wątpienia jednym z największych pozytywnych zaskoczeń w poprzednim sezonie. Nigdy nie jeździł tak szybko, ale też przede wszystkim nigdy nie był tak pewny w swojej jeździe. W nagrodę znalazł się w czołowej dziesiątce generalki. Teraz jednak podchodzi do tego wszystkiego spokojnie. ,,Indywidualny cel jest taki jak w VII sezonie - co będzie to będzie, byle dojechać. Natomiast zespołowo liczę na to, że nie będę musiał walczyć sam o przedostatnie miejsce tak jak było w VII sezonie" - zaznacza. O tę zespołową kwestię raczej nie będzie musiał się martwić, bo trudno sobie wyobrazić, że duet ten będzie walczył tylko o uniknięcie ostatniej lokaty. Sam Kamilo z pewności marzy o tym, by wrócić do swojej najlepszej dyspozycji z V sezonu. To pozwoliłoby mu walczyć regularnie o miejsca na podium. Wiadomo jednak, co zawsze jest największą bolączką Kamila - regularność. Są wyścigi, gdy jedzie naprawdę świetnie, po czym na kilka GP potrafi kompletnie się rozregulować. Ciekawe, jak spisze się na Suzuce, na której swego czasu wygrał. Z nieoficjalnych informacji wiadomo, że z niecierpliwością czeka na tamtejszy wyścig. Adve natomiast liczy na dobry rezultat w Kanadzie. Uważa, że jest to trudniejszy tor od Misano, gdzie zajął w poprzednim sezonie piąte miejsce. Czyżby jakaś sugestia?
Kamilo bez wątpienia może rywalizować nawet o podium końcowej klasyfikacji. Adve natomiast stać, by regularnie zdobywać bardzo solidne punkty. To pozwoliłoby Ferrari walczyć o naprawdę niezłe miejsce w końcowej klasyfikacji. Niewykluczony jest jednak scenariusz, że oboje będą ,,dzbanić" i sezon okaże się dla nich kompletną klapą. To wielka niewiadoma. Więcej jest na ten moment pytań, niż odpowiedzi. Nie wiemy też przecież, jak skończy się ich druga wspólna jazda. Dopiero pierwsze wyścigi sezonu pokażą nam, czego możemy się po tym duecie spodziewać. Adve będzie musiał też pilnować swojej jazdy. Jeśli zacznie normalnie walczyć, nikt nie będzie na niego narzekał. Wtedy będzie mógł spokojnie skupić się na poprawianiu swojego tempa i szlifowaniu regularności. A to może go zaprowadzić w jeszcze lepsze miejsce, niż to, do jakiego dotarł w poprzedniej kampanii.
Zrobić dwa kroki do przodu - Renault
Wszyscy z pewnością znają powiedzenie, o zrobieniu jednego kroku wstecz, by potem móc zrobić dwa do przodu. Często pojawia się ono w kontekście sportu. Nie ma wątpliwości, że w poprzednim sezonie MikruseK i Karlique (wcześniej Karlik) zrobili krok do tyłu. Teraz zatem, jeśli chcą liczyć się w lidze, muszą zrobić dwa do przodu. Wrażenia po testach są niezłe. Pierwsze dwa dni zawodnicy właściwie stracili. W Krakowie wyglądało to już jednak dobrze, zwłaszcza w wyścigach. Pokazuje to zatem, że mogą wykorzystać swoją szansę.
Historia dołączenia tej dwójki do trzeciego zespołu poprzedniego zespołu jest zabawna i niespotykana. ,,Tak naprawdę to ja chciałem Ferrari, a Karlik Renault, więc zrobiliśmy to po męsku i rzuciliśmy monetą" - mówi Mikrus. Jego wersję potwierdza nowy zespołowy kolega. ,,Wykonaliśmy rzut monetą. Wygrałem ja i poszliśmy na negocjacje do Renault" - zaznacza. Trzeba przyznać, że oryginalnie. Tylko jak to zrobili, że jeden drugiemu zaufał na słowo? Tego nie wiemy. W każdym razie, samo to, że obaj postanowili wspólnie ze sobą jeździć, było odrobinę zaskakujące. Oboje bowiem po niezbyt udanym poprzednim sezonie mogliby przecież poszukać kogoś, kto im pomoże w rozwoju. Najwyraźniej jednak wyszli z założenia, że wspólnymi siłami mogą sobie pomóc najlepiej. Wydawało się, że Karlique dobrze dogaduje się z Matiiem i mógłby z nim dalej współpracować, gdyż on wskoczył na bardzo dobry poziom. Jak jednak mówi, kierowca niespecjalnie tak było. ,,Mikrus jest ode mnie lepszy, w tym momencie świetnie mi się z nim współpracuje, mogę powiedzieć, że nasza współpraca będzie znacznie lepiej się układać niż moja z Matiiem w 7. sezonie" - mówi. Optymistą jest również Mikrus. ,,Oczekuje od niego troche zaangażowania, ale jak już go poznałem troche bardziej to wiem, że to dostane" - mówi, podkreślając, że ich relacje są bardzo dobre i nie ograniczają się do spraw ligowych.
Oboje doskonale zdają sobie sprawę, że poprzedni sezon nie był dla nich udany. Teraz zgodnie podkreślają, że chcą ustabilizować swoją jazdę na odpowiednim poziomie i regularnie zdobywać punkty. Szczególnie duży problem z tym miał Karlique, jednak teraz podkreśla, że ma coś do udowodnienia. Zgodność obu panów panuje także w kwestii oczekiwania na konkretny wyścig - ten pierwszy, gdyż nie tylko lubią tor w Melbourne, ale po prostu rwą się do ścigania. Oprócz tego jednak Mikrus wymienia Paul Ricard, który jest jednym z jego ulubionych obiektów. Karlique z kolei nie może się doczekać wyścigu na Monzy, gdzie będzie mógł po raz pierwszy zmierzyć się z pozostałymi ligowiczami.
Bez wątpienia zawodników Renault stać na to, by namieszać w stawce. Mikrus ma nawet potencjał, by móc myśleć o podium, a o miejscach w piątce to już zdecydowanie. Karlique bez wątpienia może regularnie punktować, jednak musi nauczyć się przede wszystkim być regularny. Pozytywem był Kraków, ale tam jednak należy pamiętać o absencji kilku kierowców. A kandydatów do punktów jest naprawdę sporo. Tak jak już tutaj było wspominane, mogą decydować detale. Właśnie takie, jak regularna jazda, a czasem może strategia. Karlique jednak jak do tej pory prezentuje całkiem dobre tempo, w testach kręcił się koło swojego zespołowego kolegi. Dla niego zatem ta współpraca może być naprawdę udana. Jeśli idzie o Mikołaja, trudno powiedzieć, jak to będzie wyglądać i na co tak właściwie go stać. To on ma być liderem tego zespołu, ale czy faktycznie poradzi sobie z tą rolą? I czy zgodność w wypowiedziach przełoży się na właściwą współpracę na torze? A co, jeśli wyniki jednak nie będą takie, jak oczekują? Trudno to wszystko przewidzieć. Ale zobaczymy. Na razie wszystko wygląda optymistycznie. Jeśli więc kierowcy będą w miarę bezbłędni, Renault powinno być mocnym graczem środka stawki. Tempo bowiem jest.
Stać się mocnym graczem - Mercedes
Zespół, który w ubiegłym sezonie został wicemistrzem ligi, także jest dość sporą niewiadomą. A wszystko przez kierowców, którzy tak naprawdę debiutują w lidze. Kamilr2000 zdołał wprawdzie zaliczyć trzy występy, jednak teraz dopiero przekonamy się na ile go naprawdę stać. Jego zespołowym kolegą będzie Ostachim, który do simracingu wraca po kilku latach przerwy. Zapowiadany był przez Kamila jako naprawdę mocny kierowca, jednak testy w jego wypadku były trudne. Teraz nie wiadomo, czego się po nim spodziewać.
,,Był to czysty przypadek" - tak dołączenie do ,,Srebrnych Strzał" komentuje Kamilr2000, który początkowo najbardziej był zainteresowany Alfą Romeo, a później - jak twierdzi - zabrakło refleksu. Między wierszami można więc przeczytać, że całkowitego zachwytu z dołączenia do Mercedesa nie ma. Od początku też było wiadomo, że Kamilr chce jeździć z Ostachimem, który także tego chciał. Stąd i jego obecność w Mercedesie. Mimo, że początki debiutanta w lidze były dość trudne i przegrywał na testach z Kamilem, ten nie przestaje w niego wierzyć. ,,Ostachim w trakcie sezonu będzie się czuł coraz pewniej więc liczę na to, że chociaż w kilku wyścigach będzie w stanie nawiązać poważną walkę o miejsca w środku stawki" - podkreśla. Ostachim pozostaje natomiast ostrożny i twierdzi, że liczy na pomoc ze strony swojego team-mate'a: ,,Oczekuje od niego, że będzie mi pomagał się rozwijać jako kierowca" - zaznacza. Nie jest także przesadnie wygórowany w oczekiwaniach: ,,Moim celem jest punktowanie w połowie wyścigów sezonu oraz dojechanie do mety z każdym z wyścigów" - podkreśla. Widać zatem, że chce spokojnie wdrażać się w jazdę. Kamilr z kolei chce po prostu regularnie walczyć o punktowane miejsca. A na jakie wyścigi czekają najbardziej? ,,Najbardziej czekam na Australię. Jeden z moich ulubionych torów i do tego inauguracja sezonu VIII odbędzie sie właśnie w Australii" - mówi Kamil. Ostachim czeka natomiast na Spa i Singapur, gdzie - jego zdaniem - może być dużo kraks. I w tym właśnie upatruje swojej szansy.
Trudno w tej chwili wyrokować, co może być w stanie zrobić niemiecka ekipa. Obaj panowie to wielka niewiadoma. Kamilr na testach prezentował się zaskakująco dobrze, jakby pokazując, że jest w stanie walczyć o naprawdę dobre wyniki. Po Ostachimie trudno się spodziewać czegokolwiek. Wyniki na testach nie były dobre, jednak wszyscy spodziewają się, że stać go na dużo więcej. Dlatego też ekipa Mercedesa jest w stanie być przynajmniej solidnym graczem środka stawki. Bez wątpienia trzeba mieć ją na uwadze, bo obaj kierowcy zespołu mają potencjał. Muszą też jednak być stabilni, jeśli idzie o jazdę. Z tym może być jeszcze różnie, gdyż obaj dopiero się rozwijają. Ale potencjał jest i dlatego absolutnie nie można lekceważyć tej ekipy. Mogą bowiem zaskoczyć.
Spełnić swoje marzenia - McLaren
Tarask już od zawsze marzy o zdobyciu mistrzostwa ligi. Choć wydawało się, że wszedł na poziom Markovsky'ego, ten mu zawsze znacząco odskakiwał i nie było mowy o walce o tytuł. Teraz po jego odejścia kierowca z Rumii jest zdecydowanym faworytem do wygrania sezonu. A gdy jego zespołowym kolegą został Norbi, pojawiła się szansa na walkę o zespołowy triumf. Ostatnio się nie udało, jednak Norbi także jest na wyższym poziomie. Teraz są zdecydowanymi faworytami do wywalczenia podwójnej korony. Pomóc w tym ma zespół, który zaprowadził na szczyt Markovsky'ego.
Zespół ma dość ciekawe malowanie. Niektórzy śmieją się, że przypomina mirindę - a tak nazywał się zespół na ścigałce, w którym jeździł ten duet. Oboje przyznają, że kierowali się właśnie designem przy wyborze samochodu, choć - jak dodaje Tarask - myśleli jeszcze nad Mercedesem i Renault, gdzie początkowo najbardziej chcieli dołączyć. To będzie już ich czwarty wspólny sezon. Jak zgodnie podkreślają, bardzo dobrze im się ze sobą współpracuje. ,,Oczekuję tego, co pokazywał w poprzednim sezonie, czyli równej i solidnej jazdy. Współpraca z Norbim zawsze była przyjemna i nie wygląda na to, by się to zmieniło" - uważa Tarask. ,,Z Taraskiem chcemy dobrze współpracować, to będzie nasz już 4 sezon jako teammates, więc liczę na dobrą współpracę a jestem pewien, że tak będzie" - zaznacza Norbi. Widać zatem, że ,,Norbiemu dobrze z Tarasem", jak to kiedyś określił Kamilo. Ich zespołowość jest bardzo mocną stroną od samego początku i teraz z pewnością nie będzie inaczej. Choć Norbi stał się bardziej konkurencyjny, oczywistym jest, kto tu ma być liderem. I tarć z tego powodu nie należy się spodziewać.
Tak, jak wspomniałem, to McLaren jest faworytem tego sezonu. Widać, to w wypowiedzi Norbiego: ,,Mój cel na ten sezon to top 6, wiem na co mnie stać i liczę na skończenie sezonu w najlepszej szóstce oraz, że wpadnie jedno podium chociaż. Co do rywalizacji zespołowej, razem z Taraskiem chcemy zdobyć mistrzostwo w zespołach" - podkreśla. Widać zatem jednocześnie, że nie chce sobie stawiać wygórowanych oczekiwań, jeśli idzie o rywalizacją indywidualną, choć w poprzednim sezonie do końca walczył o podium. Być może chce się znów miło zaskoczyć. Tarask natomiast mówi wprost - chce podwójnej korony. Trudno mu się dziwić, bowiem lepszej okazji na tytuł mieć chyba już nie będzie. I choć nie jeździł w testach, to i tak wiadomo było, że radzi sobie doskonale i jest przed resztą stawki. Będzie zatem można mówić o zaskoczeniu, jeśli ktoś mu w drodze po tytuł przeszkodzi. Na jaki wyścig najbardziej czekają? ,,Chyba na pierwszy wyścig sezonu w Melbourne. Albert Park to jeden z moich ulubionych torów, zawsze na nim dobrze mi szło i chciałbym to podtrzymać. Czekam z niecierpliwością również na wyścig w Baku, tak po prostu chciałbym wreszcie przejechać jakiś ligowy wyścig na tym torze, oraz na wyścig na torze Zandvoort" - mówi Tarask. Norbi natomiast zaznacza, że chce przygotować się do każdego wyścigu w ten sam sposób.
Ekipa z Woking to faworyt. Już jest jedyną, która ma dwa tytuły konstruktorskie i teraz ma ogromną szansę na trzeci. Oczywiście może być tak, że ktoś im dorówna i przeszkodzi, tak samo, jak Taraskowi ktoś utrudni walkę o tytuł. Nie oszukujmy się jednak - będzie to bardzo trudne. Walka z kierowcą McLarena wydaje się być niemożliwa. Wydaje się, że jego najgroźniejszym rywalem będzie on sam. Wiadomo, że ma trudny charakter i w każdej chwili może wybuchnąć. Dlatego jeśli tylko będzie odpowiednio przygotowany mentalnie, powinien zdobyć mistrzostwo. Przed Norbim natomiast sezon prawdy. Forma na pewno jest wysoka - pokazały to testy. Jednak z racji tego, że w zeszłym sezonie pokazał się naprawdę z doskonałej strony, teraz oczekiwania wobec niego będą duże. Wszystkie oczy będą zwrócone właśnie na jego osobę i zobaczymy, jak w tej sytuacji się odnajdzie. Jeśli nie będzie lądował w pierwszej piątce, nikt nie będzie mówił, że nic się nie stało. Dlatego będzie musiał potwierdzić, że miejsce, w którym się znalazł, należy mu się. Z pomocą Taraska powinien jednak to zrobić. A walka o zespołowe mistrzostwo powinno go tylko napędzić.
Kto mistrzem, kto czarnym koniem?
Wydaje się, że to pytanie, na które odpowiedzi są proste. Faworytem do tytułu jest bowiem Tarask i to zdecydowanym. Podkreślają to zresztą prawie wszyscy kierowcy, którzy zostali przepytani przed tym sezonem. Bardziej należy postawić pytanie, kto może mu zagrozić. Tu oczywiście kierowcy wymieniają standardowe grono - Szymussa i Patrique'a, wymienia się także Norbiego, Kamila, Matiiego czy Aftera. Ten ostatni jest najczęściej wymienianym kandydatem na czarnego konia sezonu. Trudno się dziwić - jego forma na testach była imponująca i trudno się spodziewać, by miał nagle ją zgubić. Zespół Toro Rosso może nas niejednokrotnie zaskoczyć i wszyscy doskonale z tego zdają sobie sprawę. Innym kandydatem kierowców na czarnego konia jest Kamilr2000, który zaprezentował się naprawdę przyzwoicie podczas testów i może faktycznie namieszać. Wymieniani w tym gronie są również MikruseK i Szprycek, których zdecydowanie stać na to, by regularnie walczyć o jak najlepsze pozycje. Tak naprawdę jednak każdy z kierowców ma potencjał na to, by odpalić i zaskoczyć wszystkich. Tak, jak to zrobił ostatnio Norbi. Dlatego też sezon zapowiada się pasjonująco, jak jeszcze nigdy. Widać, że różnice między poszczególnymi kierowcami topnieją, a walka o punkty jest teraz naprawdę dużym wyzwaniem. To sprawia, że - jak powiedział podczas konferencji po testach jeden z kierowców - ci, którzy śledzą zmagania, mogą się przygotowywać na naprawdę wielkie emocje. Jest bowiem naprawdę wielu kandydatów do podium, nie mówiąc o punktowanej pozycji. Walki będzie na pewno sporo, dlatego też nie możemy się już doczekać startu sezonu, który - miejmy nadzieję - będzie emocjonujący. I życzylibyśmy sobie, by jednak Tarask nie miał tak łatwo.
Kończymy zapowiedź VIII sezonu. Lada moment kierowcy ustawią się na polach startowych w Melbourne. To chyba odpowiedni tor do tego, by rozpocząć tak znakomicie zapowiadającą się kampanię. Wszystkim, którzy udzielili wypowiedzi do tej zapowiedzi, z całego serca dziękuję, bowiem ubarwiliście ją w ten sposób i sprawiliście, że wygląda ona jeszcze lepiej. Wszystkim, którzy przeczytali całość, dziękuję z całego serca. Wydaje się, że tekst pokazuje, że każdy zespół może naprawdę wiele osiągnąć w tym sezonie. Każdy ma potencjał, każdy ma swoje cele. To powinno sprawić, że rywalizacja będzie naprawdę zacięta. Miejmy tylko nadzieję, że pojedynki będą przede wszystkim czyste i nie będzie żadnych problemów. Bardzo liczę na Waszą odpowiedzialną jazdę i zimną głowę. Tylko w ten sposób możemy sprawić, że sezon będzie udany. Dobrze wiemy, że kampania zapowiada się naprawdę wspaniale, ale możemy to bardzo łatwo popsuć. Nie należy więc do tego dopuścić. Tym samym zapraszam serdecznie do inauguracji nowego sezonu w Australii. Mam nadzieję, że stawimy się licznie i będziemy miło wspominać początek, który powinien być tak udany (przynajmniej), jak ten ostatni na Interlgos. Zapraszam zatem jeszcze raz i dziękuję za uwagę. To tyle na ten moment. Pozdrawiam, Kubusa96.
Na forum rozpisany został plebiscyt the best of ExtremeF1. Zapraszam serdecznie do głosowania
Kubusa96
15-06-2022 00:17
UWAGA! Konieczne było dodanie nowych torów na ExLM. Są w downloadzie. Terminarz eventu jest na forum
Kubusa96
11-06-2022 23:18
W downloadzie jest dostępny mod na eventy benefisu ligowego rozgrywane na platormie rFactor. Natomiast na forum jest lista zgłoszeniowa na Extrimową Ligę Mistrzów
Kubusa96
08-06-2022 18:04
W downloadzie jest dostępny mod na 1. event naszego ligowego benefisu, rozgrywanego na F1 Challenge
Kubusa96
08-06-2022 18:04
Zapraszam do głosowania w ligowym plebiscycie po sezonie XII, szczegóły w temacie na forum