· Łącznie użytkowników: 62
· Najnowszy użytkownik: muerte2
Wszyscy kierowcy, którzy mogli się pojawić, stawili się na torze w Monako - a zatem piętnaście osób. Nie było tylko Aftera, o czym było wiadomo. Pojawił się za to Norbi, choć od jakiegoś czasu nie było z nim praktycznie żadnego kontaktu, objawił się dopiero kilka godzin przed startem czwartkowych sesji z krótkim komunikatem - będzie. Uspokoił tym samym Mikrusa, który już zaczął lamentować, że znów będzie samotnie bronił pierwszej pozycji Arrowsa w klasyfikacji konstruktorów, więc jak nie trudno się domyślić - po informacji od team-mate'a humor szybko mu się poprawił. Pogoda była bardzo dobra - praktycznie pojedyncze chmury na niebie, jak na Monte Carlo było można powiedzieć idealnie. Zawodnicy wyjechali niemal od razu na tor i niektórzy przy tym zapomnieli, że w takich warunkach robi się ogromny tłok. W efekcie musieli zacząć robić sobie miejsca, ale i tak zdarzały się przypadki gapiostwa i urywania sobie przednich skrzydeł. Pierwsze czasy zawodników nie powalały na kolana i były o wiele wolniejsze, niż ich potencjał. Prowadzenie objął MikruseK, który jako jedyny na początkowym etapie czasówki zrobił czas poniżej 1:12. Po chwili na drugie miejsce wskoczył Rekady, który zaczął kwalifikacje na twardych oponach, odstawiając demonstrację swoich możliwości. Z czasem jednak reszta zawodników zaczęła poprawiać swoje czasy i lider klasyfikacji generalnej stwierdził, że jednak nie będzie ryzykował i wyciągnął opony z czerwonym paskiem. Efektem - fantastyczny czas 1:10.803, dla innych właściwie nieosiągalny. Ale reszta trzymała fason i robiła swoje. Trwała zażarta walka o awans do następnej sesji, którą toczyli Pandodo, Norbi, Szprycek, Kubusa96 i Graczek. Każdy z tych kierowców nie mógł posklejać idealnego okrążenia. W międzyczasie - swój czas poprawił MikruseK, ale to było ponad 0,7 sekundy gorzej od lidera. Za to trzeci Patrique2001, który o sobie przypomniał i złapał flow - był tylko 0,016 sekundy za kierowcą Arrowsa. Za ich plecami ustawił się Szymusso z niezłym wynikiem, a z bardzo dobrej strony pokazał się Dymson, który można powiedzieć jest pojętnym uczniem od swojego kolegi zespołowego - opowiada jak to niby nie lubi toru, jak to nie brać go pod uwagę, a potem się okazuje co innego. Wracamy do wspomnianej walki o awans - ostatecznie Pandodo, Szprycek i Norbi pojechali na tyle, by awansować, a sami mieścili się w 0,2 sekundy. Kolejne rozczarowanie Kubusy, który zepsuł trzeci sektor i źle wymierzył czas, w efekcie - w końcówce nie zdążył już wykręcić pomiarowego kółka. Zawód mógł także czuć Graczek, który pojechał sporo wolniej, niż w treningu. Z dobrej strony pokazał się natomiast Ostachim, który okazał się lepszy od ZanDiego, Adve i Wujka - to niewątpliwie jest osiągnięcie dla kierowcy Jordana. Jego team-mate oraz kierowca Red Bulla chyba nie pokazali swoich możliwości, zaś zawodnik Lotusa wypadł po prostu słabo. Ostatni Kiroshima, co oczywiście zaskoczeniem nie jest, ale mogliśmy oczekiwać, że jego wynik będzie nieco lepszy.
Pozycja
Kierowca
Zespół
Czas
Strata
1.
Rekady
Ferrari
1:10.803
-
2.
MikruseK
Arrows
1:11.548
0:00.745
3.
Patrique2001
Toro Rosso
1:11.564
0:00.761
4.
Szymusso
BMW Sauber
1:11.669
0:00.866
5.
Dymson
Ferrari
1:11.749
0:00.946
6.
Pandodo
Lotus
1:12.142
0:01.339
7.
Norbi
Arrows
1:12.211
0:01.408
8.
Szprycek
McLaren
1:12.299
0:01.496
9.
Kubusa96
BMW Sauber
1:12.523
0:01.720
10.
Graczek
McLaren
1:12.641
0:01.838
11.
Ostachim
Jordan
1:13.683
0:02.880
12.
ZanDi
Red Bull
1:13.883
0:03.080
13.
Adve
Jordan
1:13.889
0:03.086
14.
Wujek
Lotus
1:14.207
0:03.404
15.
Kiroshima
Red Bull
1:16.835
0:06.032
Wydawało się, że zdobywcę Pole Position - jeśli nie wydarzy się nic nadzwyczajnego - znamy, a reszcie zostaje walka o pierwszą linię, co oczywiście i tak miało ogromne znaczenie - wszak kwalifikacje w Monako liczą się jeszcze bardziej, niż podczas innych GP. Jak się jednak okazało, zawodnicy szykowali nam niespodzianki i weszli na kosmiczny poziom. Z czasem 1:11.059 wyskoczył Patrique, co na pewno było zaskoczeniem, ale też potwierdzeniem, że zawodnik z Radlina znajduje się od jakiegoś czasu w optymalnej formie. Na drugim miejscu usadowił się MikruseK, a Rekady po pierwszym kółku był dopiero trzeci. Być może doznał lekkiego szoku widząc rezultat kierowcy Toro Rosso. Sztuką jest jednak umieć się z tego otrząsnać i pokazać swoją moc na takim torze. I lider klasyfikacji generalnej to zrobił - pobił wynik konkurenta o ponad 0,2 sekundy, dokładając jeszcze setne części sekundy do swojego wyniku sprzed kilkunastu minut. Na to już odpowiedzi nie było, ale i tak Patrique mógł z czystym sumieniem spojrzeć w lustro i powiedzieć, że zrobił wszystko, co mógł. Tak łatwo odpuścić nie chciał MikruseK i do końca walczył o pierwszą linię. I choć ustanowił swój osobisty rekord na tym torze - został na trzecim miejscu. Na czwartym niespodziewanie znalazł się Dymson z mocnym czasem, ale okazało się, że naruszył limity toru w szykanie za tunelem, więc ten wynik anulowano. Strata była jednak stosunkowo niewielka, bo jednej pozycji - okazało się, że wynik kierowcy Ferrari był lepszy o 0,004 sekundy od Pandodo, który na pewno liczył na więcej, ale nie mógł skleić okrążenia. Przed nimi był Szymusso, który też nie pojechał na 100% swoich możliwości i chyba był też lekko zdegustowany czasami pierwszej trójki. Starał się jak mógł Norbi, był tuż za Pandodo, ale ostatecznie musiał zadowolić się siódmą lokatą. Ostatnie miejsce w Q2 zajął Szprycek, który nie liczył się w tej części i dość wyraźnie odstawał od pozostałych kierowców.
Pozycja
Kierowca
Zespół
Czas
Strata
1.
Rekady
Ferrari
1:10.784
-
2.
Patrique2001
Toro Rosso
1:11.059
0:00.275
3.
MikruseK
Arrows
1:11.200
0:00.416
4.
Szymusso
BMW Sauber
1:11.836
0:01.052
5.
Dymson
Ferrari
1:12.067
0:01.283
6.
Pandodo
Lotus
1:12.071
0:01.287
7.
Norbi
Arrows
1:12.090
0:01.306
8.
Szprycek
McLaren
1:12.692
0:01.908
W wyniku kary za poprzedni wyścig, na ostatniej pozycji na starcie wylądował ZanDi. Wszyscy kierowcy zdecydowali się na starcie wziąć miękkie opony. Nie oznaczało to jednak, że każdy planuje tą samą strategię. Niektórzy nie wyobrażali sobie innej jazdy niż na jeden pit-stop, byli też jednak tacy, dla których ten poziom był nie do przyjęcia. Wynika to oczywiście z różnicy w zużyciu opon, a fakty były takie, że chcą jechać na jeden postój trzeba było być bardzo ostrożnym z oponami. Wszystko miało się zatem wyjaśnić podczas właściwej rywalizacji. Każdy chciał wypaść jak najlepiej - zarówno ze względu na prestiż wyścigu w Monako, jak i fakt jubileuszowego, 200. GP. No i mieliśmy też coś do udowodnienia, bo w poprzednich wyścigach w Monako wpadek było co niemiara, a ostatnie wyścigi przynosiły elementy kontrowersyjne. Dlatego też mobilizacja była pełna. Okrążenie formujące przebiegło dość spokojnie, następnie kierowcy ustawili się na polach startowych i po zgaśnięciu czerwonych świateł - zabawa się zaczęła. W czołówce było spokojnie, zawodnicy zachowali zimną krew i nie wydarzyło się nic istotnego. Zaspał za to totalnie Szprycek, którego Kubusa i Graczek ,,połknęli" momentalnie i uwikłał się w bijatykę z pozostałymi kierowcami z tyłu stawki. Agresywnie jechali Wujek i ZanDi, którzy nie zamierzali pogodzić się z faktem jazdy na końcu i szukali możliwości przedostania się wyżej. To wyzwanie podjął Ostachim, który nie zamierzał łatwo oddawać swojej pozycji. Niestety dla niego nie skończyło się to dobrze. Ostrożności po raz kolejny nie zachował ZanDi, który wpakował się w tył żółtego bolidu prowadzonego przez kierowcę pochodzącego z Górnego Śląska i ten spadł na ostatnie miejsce. Na szczęście - nie stracił skrzydła. Wujek natomiast szalał dalej i wykorzystując ostrożną jazdę Kubusy za Pandodo, wyprzedził założyciela ligi w nawrocie przy hotelu. Szczęście zawodnika prowadzęgo bolid z numerem 5 nie trwało jednak długo - na drugim okrążeniu koncertowo wyrżnął się w zakręcie Tabac i urwał skrzydło. Na szczęście pozostali widząc żółtą flagę z automatu włączyli tryb ostrożności i uniknęli kolizji, choć jadący jako ostatni Ostachim dostał białej gorączki, gdy Wujek próbując wrócić na właściwą linię jazdy omal go nie sprzątnął. Kierowca Jordana zaczął wręcz mówić o polowaniu na niego, mówiąc o tym, co działo się w pierwszym zakręcie wyścigu.
Przyszła kryska na matyska - można powiedzieć w przypadku ZanDiego. Tradycyjnie kierowca Red Bulla nie radził sobie na ulicznym torze i szybko, bo na trzecim okrążeniu urwał sobie skrzydło. Po zjeździe do boksu nie podjął dalszej walki i opuścił bolid. Błędy zaczął też popełniać Kiroshima, szybko tracąc dystans do pozostałych kierowców. Z przodu nie działo się nic istotnego - Rekady odstawił na bezpieczną odległość Patrique'a, ten był bezpiecznie przed Mikrsuem, który z kolei nie musiał się martwić o Szymussa. Zawodnik BMW przez chwilę miał natomiast na głowie Dymsona, ale szybko go zgubił i kierowca Ferrari musiał nastawić się na spokojne utrzymywanie piątej lokaty, co też czynił. Kilka sekund za nim jechali Pandodo i Norbi. Kierowca Arrowsa nie miał jednak sposobności, by atakować rywala. Za nimi jechał Kubusa, który miał za sobą Graczka. Zawodnik McLarena nie omieszkał przy tym straszyć i muskać tył bolidu założyciela ligi, który jechał przeciętnie. W jednym z zakrętów pojechał za szeroko i musiał ratować się przed wjazdem w bandę. Graczek nie mógł nie skorzystać z tego prezentu i wskoczył na ósme miejsce. Dziesiątkę zamykał z kolei Szprycek, nastawiony na bezpieczną jazdę. Dalej jechał Adve, również podróżujący ostrożnie. Po kilku kółkach kolejny błąd przytrafił się Wujkowi i kierowca Lotusa wycofał się z wyścigu. Dużą wtopę zaliczył też Kiroshima, który miał wypadek za zakrętem Tabac. W efekcie, gdy już postawił bolid przy szykanie, to musiał przepuścić właściwie całą stawkę, zanim bezpiecznie mógł wrócić na tor. Po dziesięciu okrążeniach w boksie pojawili się pierwsi kierowcy - byli to zawodnicy Ferrari oraz Szprycek. To był dość wczesny postój, który sugerował, że ci zawodnicy mogą jechać na dwa postoje, co budziło zastanowienie w przypadku Rekady'ego. Reszta stawki chciała jechać na jedną wizytę u swoich mechaników. Najszybciej z tego grona zjechał Pandodo.
Chwilę później zaczął się dramat Kubusy. Założyciel ligi zaczął mieć problemy z przycinaniem gry, w wyniku którego urwał sobie skrzydło w tunelu, przez co zjechał na pit-stop okrążenie wcześniej, niż planował. Nieco później... jego komputer przeszedł w tryb uśpienia. Prawdopodobnie doszło do przerwania ładowania baterii. Jakimś cudem jego bolid wylądował w ,,bezpiecznym" miejscu, a i nie wyrzuciło kierowcy z serwera, no ale co z tego, skoro stracił okrążenie i jeszcze musiał zjechać do boksu... Wyjechał na dwunastym miejscu, ze stratą ponad 50 sekund do Ostachima i ponad minuty do jadącego na dziesiątym miejscu Adve. W międzyczasie kierowcy zdążyli przeprowadzić planowane pit-stopy, przy czym najdłużej na torze - do 14. kółka - zostali kierowcy Arrowsa. To był strzał w kolano, bowiem MikruseK wyjechał za Szymussem i wypadł z czołowej trójki, a Norbi wylądował za Graczkiem. Zwycięzca dwóch poprzednich wyścigów zbliżył się do Szymussa, ale nie miał sposobności do tego, by zaatakować, a wkrótce potem zaczęło zawodnikowi Arrowsa brakować tempa i tyle z tego wszystkiego miał. Rekady miał tę przewagę nad resztą, że mógł korzystać z opon w pełni, podczas gdy reszta musiała kontrolować ich zużycie. W efekcie udało mu się odstawić Patrique'a na blisko 10 sekund. Na torze było względnie spokojnie, odnotowywano jedynie urwane skrzydła przez Kiroshimę, czy Ostachima. Ten ostatni miał przy tym jakiś chwilowy problem techniczny i to dopełniło jego frustracji. A że wcześniej zdążył zjechać jeszcze raz, to szybko okazało się, że przewagi 50 sekund nad Kubusą zrobiło się 15 sekund w plecy - kierowca BMW jechał momentami 3 sekundy szybciej na okrążenie. Do Adve też udało mu się odrobić połowę strat, jednak akurat w Monako ,,Zwierzu" się zmobilizował i jechał jeden z lepszych wyścigów w sezonie, w efekcie czego utrzymanie dziesiątej pozycji było realne.
Sam Adve rozpoczął też serię planowych drugich postojów, zakładając miękkie opony. Wyjechał z boksu 10 sekund przed Kubusą no i miał przewagę gum, więc znalazł się w dobrej sytuacji. Założyciel ligi walczył jednak do końca i mimo przeciwności odrabiał straty, ale nieznacznie. Rekady wyjechał z boksu na trzecim miejscu i teraz musiał walczyć o odzyskanie swojej pozycji. Szymusso i Patrique dwoili się i troili by się obronić, ale jednak przewaga była zbyt duża - odzyskanie pierwszej pozycji zajęło kierowcy Ferrari niecałe dwa okrążenia. Przez chwilę jeszcze na tej walce chciał coś ugrać Szymusso i spróbować zbliżyć się do Patrique'a, ale kierowca Toro Rosso szybko wybił rywalowi to z głowy i odjechał na bezpieczny dystans. Kontakt z nimi stracił już wcześniej MikruseK i kierowca Arrowsa musiał się skupić na dowiezieniu do mety czwartej pozycji. O tym, jak wielką przewagę na świeżych oponach miał Rekady świadczy fakt, w jak błyskawicznym tempie uciekł rywalom - jechał momentami ponad dwie sekundy szybciej na okrążeniu, niż kierowcy będący bezpośrednio za nim i szybko zrobiło się ponad 10 sekund przewagi. Za piątym miejscem gonił Dymson, który dogonił Pandodo i udało mu się przypuścić skuteczny atak. Błąd natomiast przytrafił się Norbiemu, który urwał skrzydło i musiał zjechać na dodatkowy pit-stop. Na szczęście dla niego, jedną wizytę u mechaników więcej miał też na koncie Szprycek i w końcówce Norbi złapał na tyle dobre tempo, że zaczął realnie zagrażać Graczkowi. Ostatecznie jednak kierowca McLarena się obronił. Także Adve dowiózł dziesiąte miejsce do mety - Kubusie nie pomogło nawet rozpaczliwie zablokowanie Rekady'ego w ostatnim zakręcie, by ten go nie zdublował drugi raz i miał jeszcze szansę. Adve jednak żadnej wtopy nie zrobił i na mecie zostały mu trzy sekundy zapasu.
Rekady był perfekcyjnie przygotowany do tego wyścigu i to nie jest zaskoczenie, bo od dawna był nakręcony wizją GP Monako, długo na ten tor czekał. Przygotował inną strategię, ale to mu zupełnie w niczym nie przeszkodziło i wygrał bez żadnych trudności. Dymson powinien być z tego występu zadowolony, pojechał solidnie, nie popełnił głupiego błędu i przywiózł niemałe punkty. Patrique kolejny raz udowodnił, że jest w stanie się odpowiednio zmobilizować i gdy jest w wysokiej formie, na każdym torze jest w stanie walczyć o najwyższe cele. Szczególnie widać to w Monako - to już jego trzecie podium tutaj. Szymusso potwierdza, że gdy jest w optymalnej formie, to jest w stanie łapać podium seriami. Może znów brakowało mu tempa na więcej, ale skoro tak, to wyciąga maksimum z wyników i to należy docenić. Kubusa znowu bez punktów, znowu przez kwestie techniczne, niebywałe, ile musi w tym sezonie cierpieć. On akurat nie jest z tych co się poddaje, walczył do końca, lwią część strat odrobił, no ale nie dało to zupełnie nic. Smutno wygląda ten jego ostatni taniec. Na przeciwnym biegunie Adve, który wreszcie w jakimś procencie przypominał kierowcę sprzed lat. Uniknął poważnej wpadki, zrobił swoje i gdy dostał szansę na punkt, to jej nie zmarnował. Ostachim na pewno rozczarowany, miał ochotę na więcej po ostatnim wyścigu i całkiem udanych kwalifikacjach, niestety znalazł się w złym miejscu i czasie na początku, szczęście nie dopisało, a później pozostało już tylko jechać do mety. Nie ma co się denerwować, trzeba pracować dalej jak do tej pory, bo przynosi to efekty. Sprawcą nieszczęścia kierowcy Jordana jest ZanDi, który po raz kolejny zawiódł. Na tego typu torach ten kierowca nie istnieje i po raz kolejny to potwierdził, szkoda tylko, że stanowi zagrożenie dla innych. Musi to wyeliminować, bo inaczej będzie miał poważne kłopoty, tak nie może to wyglądać. Kiroshima miał za zadanie ukończyć ten wyścig i nie przeszkodzić nikomu. Zrealizował te cele, więc można po jego stronie zapisać mały plus. Oczywiście, błędów było za dużo, ale i tak trudno było oczekiwać fajerwerków. To jeden ze znaków tych 200 wyścigów - kiedyś nie do pomyślenia było, że ligowa maskotka skończy wyścig w Monako. Po kilku latach kariery - zrobił to. MikruseK zapewne czuje niedosyt, wydaje się, że liczył na więcej. Zepsuł jednak sprawę strategią, a potem nie był w stanie rywalizować z czołową trójką. Czwarta pozycja to nadal jednak bardzo dobry wynik i nie ma powodów do narzekań. Norbi sprawiał wrażenie nie tak dobrze przygotowanego do tego GP i chyba wyciągnął co się dało. Oczywiście zdarzył się błąd, ale w ostatecznym rozrachunku jakieś punkty wpadły, co może okazać się na koniec nie bez znaczenia. Graczek z kolejnym solidnym wynikiem, wprawdzie kwalifikacje mu nie wyszły i może przez to stracił szansę na więcej, ale w wyścigu już zrobił to, co do niego należało i wyciągnął dużo. To jest kolejny dobry rezultat. Szprycek postawił raczej na przetrwanie, nie czuł się na tym torze dobrze, ale spokojnie dojechał do mety i dowiózł dwa punkty. Pandodo może tym razem nie pokazał swojej najwyższej dyspozycji, czegoś mu brakowało do walki z najlepszymi, ale przynajmniej nie zrobił żadnego głupiego numeru, pojechał przyzwoicie i ma kolejną zdobycz. Bardzo słabo wypadł za to Wujek. Tradycyjnie pokazał ogrom agresji na starcie, na szczęście nie spowodował wypadku, a bardzo szybko z wyścigu wyeliminował się sam. Tak, jak zaskoczył w Baku pozytywnie, tak tutaj niestety pokazał swoje złe oblicze.
I tak oto nasz ostatni jubileusz przeszedł do historii. Kierowcy stanęli na wysokości zadania - nie było tylu incydentów i kontrowersji, jak obserwowaliśmy w ostatnich wyścigach, nie było jakiś wielkich pretensji i nie trzeba było weryfikować wyników. Należą się za to brawa i podziękowania, bo to znaczy, że zawodnicy poważnie to potraktowali i nie wystąpił żaden niepożądany element. To też oddanie szacunku dla tego wyniku, z którego możemy dumni. Pamiętajmy jednak, że to wciąż jeszcze nie jest koniec. Pozostało nam pięć wyścigów, w których również musimy zaprezentować się z najlepszej strony, by sprawić, że zostaniemy zapamiętani dobrze. Mam przy tym nadzieję, że dalej będziecie i wspólnie się pożegnamy w najlepszy możliwy sposób. Przed decydującymi wyścigami tego sezonu sytuacja w tabeli wygląda następująco - Rekady odskoczył Mikrusowi na 42 punkty, natomiast do kierowcy Arrowsa na 17 punktów zbliżył się Szymusso. Na czwartym miejscu jest After, ale jego team-mate jest już tylko 4 punkty za nim. Bezpieczny w tej chwili jest Pandodo, natomiast Norbi wyprzedził o punkt Szprycka, a Graczek - o dwa Kubusę, a jeszcze ochotę na atak ma Dymson. Poza tym sytuacja się nie zmieniła, jedynie Adve dopisał sobie ósmy punkt, ale to nie zmienia jego pozycji w tabeli. Wśród zespołów liderem pozostał Arrows, ale jego przewaga stopniała - Toro Rosso traci 12, a Ferrari - 14 ,,oczek", z kolei czwarte BMW Sauber tych punktów traci 30. McLaren i Lotus zdobyły tyle samo w Monako, więc różnica to nadal 11 punktów. Bez zmian dorobek Red Bulla, a Jordan ma już dwucyfrowy wynik. Kolejnym przystankiem będzie Francja i nieznany dla wielu tor Val de Vienne. Choć nie wiemy, co nas tam czeka, na pewno będzie interesująco. Oczywiście pod warunkiem, że będziecie na torze, że znów skład będzie liczny i że będziemy dobrze się bawić. Dlatego bardzo serdecznie zapraszam do uczestnictwa w tym, jak i kolejnych wyścigach, a za Monako wszystko bardzo dziękuję. Ogromne podziękowania składam także za tych 200 GP. Wszystkim, którzy się do tego przyczynili. Bez Was by się to nie udało, jestem za to niezmiernie wdzięczny. Mam nadzieję, że tak pozostanie do końca. To wszystko jeśli idzie o relację z naszego jubileuszu. Pozdrawiam, Kubusa96.
Na forum rozpisany został plebiscyt the best of ExtremeF1. Zapraszam serdecznie do głosowania
Kubusa96
15-06-2022 00:17
UWAGA! Konieczne było dodanie nowych torów na ExLM. Są w downloadzie. Terminarz eventu jest na forum
Kubusa96
11-06-2022 23:18
W downloadzie jest dostępny mod na eventy benefisu ligowego rozgrywane na platormie rFactor. Natomiast na forum jest lista zgłoszeniowa na Extrimową Ligę Mistrzów
Kubusa96
08-06-2022 18:04
W downloadzie jest dostępny mod na 1. event naszego ligowego benefisu, rozgrywanego na F1 Challenge
Kubusa96
08-06-2022 18:04
Zapraszam do głosowania w ligowym plebiscycie po sezonie XII, szczegóły w temacie na forum