· Łącznie użytkowników: 62
· Najnowszy użytkownik: muerte2
Sytuacja przed GP
Przed sezonem wprowadzono szereg zmian, mających uatrakcyjnić rywalizację. Po pierwsze - wydłużono dystans wyścigu. Od nowego sezonu miał on wynosić 55% realnego dystansu. Ponadto wprowadzono tak zwaną skryptową pogodę i nakazano używanie RFE Plugina, co miało sprawić nieco większe zamieszanie w pogodzie i możliwość zmiennych warunków. Ponadto na cały sezon obowiązywały cztery komplety opon typu slick, przy czym jednak na dane GP wybierane były dwa. To były zasady takie, jak w sezonie 2012 F1, gdyż właśnie samochodami z tamtego roku rywalizować mieliśmy w kolejnej kampanii. Wciąż bowiem nie poznaliśmy tajników rFactora, które pozwalały na połączenie bolidów z różnych sezonów, dlatego pozostaliśmy przy autach z jednego roku. Opony dobierano tak, jak właśnie w sezonie 2012 - na torach, które były wtedy w kalendarzu. W przypadku obiektów, które w kalendarzu F1 były później, opierano się na następnych latach, z kolei na każdy inny tor wyboru dokonywała ligowa FIA. Przywrócono także numery startowe, przy czym zawodnicy, którzy jeździli w drugim sezonie (czyli większość stawki), nie mogli tamtego wyboru zmienić. Z prawa do wzięcia ,,jedynki" skorzystał mistrz, czyli Markovsky. Największe zmiany były jednak w kwestii wyboru kalendarza oraz zespołów. Tory wybierał każdy kierowca, który był zapisany do ligi (wtedy było to 13 osób), przy czym zachowano zasadę, że z jednego kraju można wybrać tylko jeden tor, a wybierano na podstawie klasyfikacji generalnej. I tak na przykład Markovsky wybrał tor w Adelajdzie, Szymusso - w Singapurze, Kubusa - Red Bull Ring, Patryk Kręgiel - Indianapolis. Najciekawszym wyborem popisał się After, który wybrał obiekt Estoril, na którym potem... nie pojechał. Sam później przyznał, że nie wie, dlaczego tak zdecydował. 4 tory wybrano w drodze losowania, a ostatnie miejsce było oczywiście zarezerwowane dla GP Polski, które rozegrane miało zostać znów na Torze Kielce. Zespoły także wybrano na podstawie klasyfikacji generalnej, przy czym zawodnik wyżej sklasyfikowany mógł od razu ,,zaklepać" swojego team-mate'a, który w takiej sytuacji automatycznie wypadał z kolejki. I tak na przykład Markovsky, który oczywiście miał pierwszy wybór, wziął McLarena wspólnie z Kamillo99. Tarask powędrował z Sorontarem do Lotusa. Braterski duet przeniósł się do Mercedesa, w Ferrari pozostali Patryk Kręgiel i Barti, a MikruseK i Extremento wybrali Red Bulla. Samotni pozostali Kiroshima (w Sauberze), After (w Toro Rosso), oraz jedyny ,,nowy" w lidze, czyli Norbi, który postanowił przeprosić za swoje zachowanie w sezonie trzecim, a że było widać zmianę - dostał szansę i wybrał Force Indię. Tam wkrótce potem dołączył powracający do ligi Muerte19991.
Norbi jednak w momencie rozpoczęcia sezonu przebywał poza Polską i jego start miał nastąpić dopiero kilka tygodni później, dlatego wiadomo było, że w GP Bahrajnu nie pojedzie, nie uczestniczył także w testach przedsezonowych, które odbyły się na torze Jerez. Tam zaplanowano, podobnie jak przed sezonem III, trzy dni testowe, przy czym pierwszy z nich rozegrano na mokrym torze. Dwa dni należały do Markovsky'ego, jeden - do Taraska, którzy zdawali się być najlepiej przystosowani do nowego moda. Całkiem dobrze wyglądała także dyspozycja Sorontara, nieco w kratkę jeździli kierowcy Mercedesa i Ferrari. Ogólnie jednak różnice nie były duże, ale każdy zwracał uwagę na to, że mod na nowy sezon jest trudniejszy od poprzedniego i takie zresztą było założenie. Mówiło się bowiem dużo o tym, że w trzecim sezonie bolid właściwie jechał sam. W nowej kampanii już tak kolorowo nie było, należało zachować czujność, bo inaczej mogły nastąpić problemy. Większą uwagę należało także zwrócić na atakowanie i obronę pozycji, gdyż każdy nieprzemyślany atak mógł w bardzo prosty sposób skończyć się dramatem. Ponadto mieliśmy inne opony, które także zachowywały się zupełnie odmiennie od tych z poprzedniej kampanii. Przede wszystkim - należało je wprowadzić w odpowiednią temperaturę, co dla niektórych kierowców było wyzwaniem, gdyż wcześniej wystarczyło po prostu wyjechać z boksu i reszta robiła się sama. Teraz tak nie było. Przy okazji testów przystosowano się także do nowych zasad w kwalifikacjach, którymi było zakaz używania klawisza ESC poza stanowiskiem serwisowym.
Faworyci
Głównymi kandydatami do triumfu byli Markovsky i Tarask. Nie mogło to dziwić - byli to dwaj najlepsi kierowcy poprzedniego sezonu, którzy do tego potwierdzili na testach swoją klasę. Wprawdzie mistrzowi tor w Bahrajnie średnio leżał i w ogóle kręcił nosem na to, że to tam odbywa się inauguracja, no ale nikt nie brał pod uwagę, że nie będzie miał tempa. Zresztą - Markovsky zawsze był szybki, niezależnie od tego, czy obiekt mu się podobał, czy nie. Na kandydata do podium wyrósł Sorontar, który czuł się bardzo pewnie dzięki nawiązaniu współpracy z Taraskiem. Pod uwagę brano także Szymussa, który miewał przebłyski na testach, jego brata raczej widziano w kontekście walki o miejsce w czołowej piątce. Na wielkie rzeczy nie liczono w Ferrari, które miało dość utrudnione przygotowania, a i proces poznawania moda szedł im nieco trudniej. After, Kamillo99 byli niewiadomymi, ale spodziewano się po nich, że mogą namieszać. Tego raczej nie spodziewano się po Muerte, dla którego był to debiut na rFactorze, aczkolwiek on sam radził sobie na tamtym modzie naprawdę przyzwoicie i on sam był podbudowany jazdami przed tym GP. W ciężkiej sytuacji był Red Bull. MikruseK wciąż stawiał pierwsze kroki na rFactorze i uczył się, problem w tym, że nie bardzo miał go kto poprowadzić. Extremento bowiem przygotowywał się trochę na zasadach partyzantki, poza tym - nie miał zadatków na lidera zespołu. Owszem, potrafił punktować dosyć regularnie, czasem nawet zajmował dobre miejsca, ale jednak nie był aż tak zaangażowany, by móc rozwinąć odpowiednio ambitnego Mikrusa. Na końcu stawki Kiroshima, który w spokoju i po swojemu przygotowywał się do sezonu.
Wyścig
W pierwszej sesji zaliczanej do czwartego sezonu, czyli treningu, wzięło udział 9 osób. Sesja przyniosła pewne niespodzianki - dość przeciętne tempo prezentował Tarask, za to z bardzo dobrej strony pokazał się Szymusso, który jako jedyny reprezentował w tej sesji Mercedesa. Najpierw solidnie sprawdził opony, a potem pojechał tylko o niecałe 0,2 sekundy wolniej od Markovsky'ego, który jak zwykle był ponad resztą. Dość osobliwe nastroje panowały w Ferrari. Patryk Kręgiel od początku nazywał bolid ,,taczką" i przystępował do pierwszego wyścigu bez większych oczekiwań, tymczasem na treningu był tuż za Taraskiem. Nie poprawiło to jednak specjalnie jego humoru. Pozostali kierowcy byli stosunkowo blisko siebie. Na czele tej grupy znalazł się After, który pokonał Sorontara. Kierowca Lotusa nie pokazywał jednak swoich możliwości. Całkiem zadowoleni byli w Williamsie, gdyż zarówno MikruseK, jak i Extremento pokonali Muerte. W dniu rywalizacji do tej dziewiątki dołączyli Kubusa, Barti i Kamillo99. Nie było tylko Kiroshimy, który wtedy miał swoje odpały i potrafił nie przyjść na wyścig nie mówiąc nic nikomu. W kwalifikacjach szału dostał Markovsky, bowiem został rozbity przez Mikrusa, który kompletnie się zagapił przed ostatnim zakrętem i nie zauważył mistrza. Ponieważ obowiązywał już przepis o zakazie wciskania klawisza ESC poza stanowiskiem serwisowym - Markovsky stracił szansę na poprawę swojego jedynego pomiarowego kółka. Bezlitośnie wykorzystali to inni - szalał Szymusso, który w świetnym stylu wywalczył Pole Position. Mistrza wyprzedzili jeszcze Kubusa i Tarask, któremu jednak szło dość ciężko, podobnie jak jego team-mate'owi, który jednak ostatecznie wywalczył piątą lokatę. Fatalne kwalifikacje miał Kręgiel, który pogubił się, nie wykręcił żadnego dobrego kółka i skończył 10. - tylko przed Mikrusem i Extremento. Z dobrej strony pokazał się Muerte, który niespodziewanie pokonał Aftera. Przed kierowcą Force Indii byli natomiast Kamillo i Barti.
Po kwalifikacjach doszło do kolejnej tragikomicznej sytuacji - okazało się, że w wyniku naszego przeoczenia, na serwerze obowiązywała zasada Parc Ferme. A zatem - nie tylko zawodnicy nie mogliby już zmienić ustawień w setupie, ale także - przystępowaliby do wyścigu na dokładnie takich oponach (zużytych!), na jakich skończyli kwalifikacje. Konieczny był restart serwera, ale to tylko jeszcze bardziej nakręciło Markovsky'ego, który wręcz kipiał ze złości. Trzeba jednak przyznać, że umiał to zdenerwowanie przekuć na dobry start - tam po prostu ośmieszył braci z Mercedesa. Szymusso i Kubusa nie wiedzieli jeszcze bowiem wtedy, że opony na czwarty sezon wymagają mocnego dogrzania na okrążeniu formującym, inaczej - startuje się w tempie ślimaka. I tak się stało z rodzeństwem. Rewelacyjnie ruszył także Sorontar, który był drugi. Zawodnika Lotusa nie rozproszyło to, że na okrążeniu formującym uderzył go Kamillo. Szymusso był trzeci, a Kubusa męczył się z Taraskiem i Kręglem. Ten drugi po chwili odwalił numer. Zagapił się w drugim zakręcie i pojechał za szeroko, a na poboczu był błąd tekstur, który spowodował, że bolid... stanął w miejscu. Zawodnika z Radlina nie mógł zauważyć Kamillo i z impetem go uderzył, rozbijając swój bolid. Za chwilę w czerwony bolid z numerem 21 wpadł ten drugi w tym kolorze, z numerem 23 i Barti także szybko zakończyl swój występ, podczas gdy Patryk jakimś cudem mógł jechać dalej. To wszystko wykorzystał Extremento, który przebił się na szóstą pozycję, ale nacieszył się nią dosłownie chwilę, szybko spadając za Kręgla i Aftera. Jak się okazało, Extremento postanowił przyłączyć się do komedii pomyłek i po restarcie serwera... zapomniał wczytać setupu. Możecie się domyślać, jak czuł się kierowca Red Bulla mknący po prostej z oszałamiającą prędkością 290 kilometrów na godzinę, podczas gdy rywale mijali go jak tyczkę.
To może w drugim bolidzie Red Bulla było lepiej? A gdzie tam! MikruseK był niezwykle podniecony po całkiem udanym dla niego treningu. Skończyło się cyrkiem. O tym, co zrobił z Markovskym w kwalifikacjach, już wspominaliśmy. Być może to go rozkojarzyło. Jakkolwiek nie było - zawodnik z Gorzowa Wielkopolskiego (wtedy jeszcze nie z Gorzowa) totalnie się rozregulował, tracił panowanie nad specyficznym bolidem i zaliczał obrót średnio co drugie okrążenie. Po prostu dramat. W tej sytuacji jedyne co mu pozostało, to dowiezienie do mety dziesiątego miejsca. Kubusa natomiast skutecznie zaatakował Taraska, ale potem dostał strzała od kierowcy Lotusa, który potem oddał pozycję. To wywołało sportową złość u założyciela ligi, który jechał jak w transie i w błyskawicznym tempie gonił Sorontara, który zdążył w międzyczasie stracić pozycję na rzecz młodszego z braci jeżdżących dla Mercedesa. Po chwili doszło do ostrej walki ze starszym. Sorontar za wszelką cenę próbował obronić pozycję, balansując na cienkiej granicy przepisów, ale Kubusa wytrzymał ciśnienie i wygrał tę walkę. Wkrótce potem na czwarte miejsce przebił się Sorontar. Szymusso zniwelował nieco strat do Markovsky'ego, ale i tak przewaga mistrza wynosiła nieco ponad 1,5 sekundy. Wkrótce potem zaczęły się pierwsze pit-stopy. Zawodnicy Mercedesa postanowił ponownie skorzystać z miękkich opon, podczas gdy Markovsky założył pośrednie. Nie trzeba było długo czekać na zmianę lidera - Szymusso błyskawicznie wykorzystał przewagę opon, a mistrza doganiał także Kubusa. Niespodziewanie na trzy pit-stopy chciał jechać Sorontar i wczesny pierwszy postój trochę odbił mu się czkawką - musiał się męczyć z Afterem.
Całkiem ciekawą walkę o ósme miejsce toczyli Muerte i Extremento. Kierowca Red Bulla dwoił się i troił, ale z tak śmiesznie niską prędkością maksymalną nie miał wiele do powiedzenia, a Muerte też, czując że idzie mu całkiem dobrze, za wszelką cenę nie chciał stracić tej pozycji. MikruseK dalej uprawiał tańce pod gwiazdami i tracił do pozostałych tak dużo, że aż wstyd o tym wspominać. Tymczasem dla wyścigu kluczowe było 16. okrążenie. Kubusa dogonił Markovsky'ego i skutecznie go zaatakował. Po chwili bolid McLarena... zniknął! Okazało się, że zawodnik z województwa śląskiego ma jakieś poważne problemy techniczne i jeszcze na deser został bez skrzydła. Markovsky próbując ratować ten wyścig założył miękkie opony i potem musiał zjechać jeszcze raz. To otworzyło drogę do podium dla Taraska, który jechał kompletnie bezjajecznie, natomiast bracia mieli już autostradę do dubletu. Pozostało im tylko niczego nie spartolić, gdyż przewagę nad Taraskiem mieli ponad 10-sekundową. Ostatnie kółka upływały pod znakiem tego, czy Markovsky'emu uda się uratować podium. Ostatni postój zaliczył 5 kółek przed metą. Zanim jednak mieliśmy się tego dowiedzieć, na torze stanął bolid Muerte. Co się stało? Odpowiedź najprostsza z możliwych - brak paliwa w wyniku błędnych obliceń kierowcy Force Indii, który w ten sposób podarował większe punkty Red Bullowi. W roli świętego Mikołaja wystąpił także Kręgiel, rozbijając bolid na ostatnim kółku. Skorzystał na tym After, który w ten sposób awansował na szóste miejsce, a kierowca Ferrari dojechał do mety ze stratą... ponad 3 i pół minuty. Gratulacje, wyczyn, który trudno powtórzyć. Mercedes dowiózł dublet i zaczął świętowanie, natomiast Markovsky, który mógł pomyśleć, że tego dnia wszystko było przeciwko niemu, uratował trzecie miejsce. Taraska wyprzedził na początku ostatniego okrążenia - przewaga opon była po prostu zbyt duża.
Po wyścigu
W Mercedesie - euforia. Duet braci w trzecim sezonie miał trochę pecha. Po dublet jechali chociażby w Singapurze, mieli na to szanse w Niemczech. Mieli jednak problemy techniczne. Na tym torze los oddał im tamte chwile goryczy, a w Bahrajnie wszystko im sprzyjało - forma, szczęście, okoliczności. Umieli wykorzystać swoją szansę i znakomicie rozpoczęli kampanię. To też był dla nich o tyle ważny dzień, że był to ich pierwszy dublet od ponad roku, a szósty w całej historii ich wspólnych startów. Dopiero jednak pierwszy, w którym to Szymusso wygrał. I jak się może okazać - być może jednocześnie ostatni w ogóle, gdyż nigdy już później bracia nie zanotowali podwójnego zwycięstwa. Nieraz stawali na podium razem, ale nigdy już nie był to dublet. Zresztą - jak się później miało okazać, dla Szymussa była to ostatnia wygrana na bardzo długi czas. Później bowiem - Markovsky i Tarask odjechali mu na nieosiągalny poziom i często zostawała mu walkę o bycie ,,best of the rest". Zmieniło się to dopiero w dziesiątym sezonie, gdy dwaj mistrzowie zaczęli jeździć na klawiaturze i dali szansę innym na rywalizację. Tym samym - kierowca z województwa łódzkiego czekał na wygraną blisko trzy lata. Dlatego też z perspektywy czasu ten wynik należy docenić jeszcze bardziej, choć wtedy chyba bracia nie zdawali sobie sprawy, że to może być ich ostatni taki wynik. Był jednak pokazem świetnej zespołowej jazdy i wsparcia - Szymusso chciał jechać inną strategią, ale Kubusa namówił go na zmianę i okazało się to dobrą decyzją. Gdy z kolei szansa na dublet była niemal 100-procentowa, to obaj na naciskali na siebie i spokojnie trzymali pozycję. To też był początek udanej dla nich drogi w całym sezonie i pierwszy krok w kierunku obrony mistrzostwa konstruktorów.
W innych zespołach tak wesoło nie było. Większość zawodników przyjęła wyniki raczej na chłodno, bez entuzjazmu i bez wielkich nerwów. Ot, zaczął się sezon, spokojne wejście i tyle. Złość była oczywiście u Kamila i Bartiego, którzy odpadli na samym początku właściwie nie ze swojej winy. Muerte również pukał się w czoło że popełnił tak dziecinny błąd w obliczeniach. Tarask z kolei zachodził w głowę jakim cudem w Bahrajnie nie miał tempa na podium, choć testy wskazywały, że może walczyć nawet o wygraną. A Markovsky? Jak to on po takich wyścigach - kręcił nosem na wszystko, choć w słowach był dość oszczędny. Wiadomo jednak, że gdy są jakieś niedociągnięcia, to takiego zawodnika to po prostu wkurza. I rzeczywiście - gapiostwo przy zasadzie parc ferme było po prostu niedopuszczalne i nie powinno mieć miejsca. Na szczęście można było to naprawić i już od następnego GP wprowadzono stosowną poprawkę. Oczywiście oberwało się też Mikrusowi, który zniszczył mistrzowi kwalifikacje. Potem doszło do powtórki z poprzedniego sezonu - Markovsky'ego znów dopadł jakiś brak motywacji jeśli idzie o ligę i zrobił sobie przerwę na dwa wyścigi. Taka postawa była trochę niegodna mistrza ligi, bo pokazywała w pewien sposób, że to niewiele znaczy. Szczególnie Kubusa był niezadowolony z takiej postawy, ale tym razem - stłumił to w sobie. Też pamiętajmy, że taka nieobecność najlepszego kierowcy w lidze powoduje, że nieco na znaczeniu traci wygrywanie w wyścigach. Z automatu bowiem traciło się szansę na pokonanie na torze Markovsky'ego i oczywiście wtedy taki triumf ktoś może deprecjonować. Niemniej - taka była decyzja mistrza i ją po prostu uszanowano.
Wyścig pokazał, jak może wyglądać ten sezon - dużo ciekawej walki, ale także pułapek czekających na kierowców. Specyficzne opony, które trzeba było dogrzać, sprawiały, że start był jeszcze bardziej kluczowy niż zwykle. Łatwiej też było o błąd, o czym dobitnie przekonał się w pierwszych zmaganiach kampanii choćby MikruseK. Margines błędu się skurczył. To zwiastowało bardzo duże emocje w dalszej części sezonu i sprawiło, że zrobiło się trochę nieprzewidywalnie. Owszem, liczba kierowców nie rzucała na kolana i prawda jest taka, że wystarczyło przeważnie dojechać do mety, by mieć punkty. Z drugiej strony - to dojeżdżanie wcale nie było takie oczywiste, właśnie ze względu na to, że dużo łatwiej było o błąd. Dlatego też zawodników czekało spore wyzwanie i pierwszy wyścig czwartego sezonu to pokazał. A kierowcy ochoczo przystąpili do rywalizacji, mimo że ten początek miał swoje wady i był, nazwijmy to, przaśny. Jeszcze nie jedno GP w tamtej kampanii obfitowało w różne dziwne wydarzenia, czasem absurdy. Ale też kultowe zmagania, które przeszły do historii. Na pewno jeszcze będzie okazja do przypomnienia sobie tego wszystkiego. Tymczasem w tej relacji to już wszystko. Dziękuję serdecznie za przeczytanie, mam nadzieję, że Wam się podobało. Może ktoś ma jakieś szczególne wspomnienia związane z początkiem IV sezonu? Chętnie o nich posłuchamy. Zapraszam ponadto do wspólnej zabawy w naszej najbliższej rywalizacji w bieżącej kampanii. Bądźcie z nami. Poniżej - wyniki GP Bahrajnu czwartego sezonu. Teraz to już wszystko. Pozdrawiam, Kubusa96.
Na forum rozpisany został plebiscyt the best of ExtremeF1. Zapraszam serdecznie do głosowania
Kubusa96
15-06-2022 00:17
UWAGA! Konieczne było dodanie nowych torów na ExLM. Są w downloadzie. Terminarz eventu jest na forum
Kubusa96
11-06-2022 23:18
W downloadzie jest dostępny mod na eventy benefisu ligowego rozgrywane na platormie rFactor. Natomiast na forum jest lista zgłoszeniowa na Extrimową Ligę Mistrzów
Kubusa96
08-06-2022 18:04
W downloadzie jest dostępny mod na 1. event naszego ligowego benefisu, rozgrywanego na F1 Challenge
Kubusa96
08-06-2022 18:04
Zapraszam do głosowania w ligowym plebiscycie po sezonie XII, szczegóły w temacie na forum